Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 21, 2010 0:51 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

BOZENAZWISNIEWA pisze:Chciałabym ,zeby kazda osoba tu gadajaca sobie cos na siłe wstrzykneła...do jedzenia...tak własnie nasze koty maja..uciekaja..boja sie , mecza..tyle na dzisiaj..moje dziecko walczy o zdrowie w szpitalu ..ja karmie moje "zdechlaki"i jade na dyzur

Mysle,ze Gala i Ksia 86 tu zagladaja,ale sie nie wypowiedza, bo według mnie to juz tylko "umierajnią trąca"=przepraszam-mój kotek Milus po tygodniowym Interferonie zupelnie ogłuchł(byc moze sie to teraz uaktrywniło"...szlag ..by to TRAFIŁ...WSZYSTKO...

BOZENAZWISNIEWA
Wstrzyknęłam i zawsze wstrzyknę, jeśli dzięki temu będzie mój kot miał szansę na życie.. nie wiem skąd u Ciebie takie słowa... może za dużo wzięłaś na Siebie.. nie wiem, więc nie oceniam, jednak nie oceniaj ludzi, którzy, jeśli tylko medycyna daje im szansę, walczą o swoich podopiecznych .. a jeśli już, to nie tak drastycznie.. strasznie mi przykro z powodu Twojego dziecka.. trzmam kciuki, bo tyle mogę, by było lepiej i takich wieści oczekuję ..
Pozdrawiam Serdecznie
lesna
 

Post » Śro kwi 21, 2010 2:24 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

lesna pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze:Chciałabym ,zeby kazda osoba tu gadajaca sobie cos na siłe wstrzykneła...do jedzenia...tak własnie nasze koty maja..uciekaja..boja sie , mecza..tyle na dzisiaj..moje dziecko walczy o zdrowie w szpitalu ..ja karmie moje "zdechlaki"i jade na dyzur

Mysle,ze Gala i Ksia 86 tu zagladaja,ale sie nie wypowiedza, bo według mnie to juz tylko "umierajnią trąca"=przepraszam-mój kotek Milus po tygodniowym Interferonie zupelnie ogłuchł(byc moze sie to teraz uaktrywniło"...szlag ..by to TRAFIŁ...WSZYSTKO...

BOZENAZWISNIEWA
Wstrzyknęłam i zawsze wstrzyknę, jeśli dzięki temu będzie mój kot miał szansę na życie.. nie wiem skąd u Ciebie takie słowa... może za dużo wzięłaś na Siebie.. nie wiem, więc nie oceniam, jednak nie oceniaj ludzi, którzy, jeśli tylko medycyna daje im szansę, walczą o swoich podopiecznych .. a jeśli już, to nie tak drastycznie.. strasznie mi przykro z powodu Twojego dziecka.. trzmam kciuki, bo tyle mogę, by było lepiej i takich wieści oczekuję ..
Pozdrawiam Serdecznie


Moze źle napisałam...wstrzykuje wszystko co moge ratujac moje zwierzaki..ale jest granica jakiej 'wstrzyknac nie mozna" i dlatego tak napisałam...
Podjełam walke o moja Kajusie bardzo drogą walke, gdzie mi ludzie mówili"wygracie, to lek-dobry..."..przegrałam...i walcze o moje białaczkowce i nie mam zamiaru pisac "super..cacy", bo tak nie jest.Ludzie kupuja leki mysląc ,ze pomogą... A jesli przychodzi czas trzeba godnie sie pozegnać czy komus to pasujer, czy nie...



Skoro wiesz duzo ,zapytam (nie złosliwie-dlaczego mój kotek Milus głuchnie, łapki sztywnieją?)..odpowiedź dostałam, wiem...ale jak widze wiesz lepiej..dobrze wiedziec....,"i sciemniac...i wciskac na siłe...A na siebie nie brałam swiadomie "tyle"..tak było i jest ...i hopsac super mozna duzo....aby ku dobremu szło//Powodzenia
tez pozdrawiam
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro kwi 21, 2010 9:23 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

koteczek555 pisze:O właśnie tego royala moje oba dostawały przez strzykawkę. Na szczęście ładnie łykały, ale co z tego jak już ich nie ma :cry: :cry: :cry: Inka mój też niekiedy zaciskał szczęki, ale kurcze nie umiem Ci przez internet napisać jak sie to podaje. W każdym razie jak otworzyłam to dałam kciuk lewej ręki tak jakoś z boku, żeby nie zamknął z powrotem i kawałek wołowiny włożyłam prosto do gardła, przełykał fajnie, a jak widziałam, że nie przełknął to pociskałam trochę dalej, żeby poczuł, ze coś tam ma. Podobno do przełknięcia stymuluje też masowanie gardełka


moj nie tyle zaciska co zaraz dostaje tyle sily by uciekac wiec nie wiem co dla niego gorsze :( pije tylko wode,wczoraj wstrzyknelam mu troche zoltka ale tylko troche mi sie udalo.Kiedy podsuwalam mu cos do jedzenia to wąchał jakby chcial ale juz nie mial zamiaru zjesc :(( Gdybym wiedziala ze interferon pomoze mu w walce z tymi pluckami to nie poddalabym sie ale on nie reaguje nawet ten steryd :( wet powiedzial ze w ciagu doby powinna byc reakcja,czas mija a on nic :cry:
[*] śpij słodko Kirku :(
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta

Kumiko

 
Posty: 695
Od: Pon kwi 19, 2010 18:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 21, 2010 10:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Bożena,ja rozumiem, ze jesteś rozgoryczona, ale przecież nie można teraz przedstawiać wersji, ze zadne leki na białaczke nie działają, bo to nieprawda. Nie wiem dlaczegu u Ciebie tak sie dzieje, nie umiem tego wyjaśnić, ja jednego białaczkowca też straciłam, ale te które mam teraz, poza nosicielstwem nie mają żadnych objawów. Badania wychodzą dobre, koty czują sie i zachowują zupełnie normalnie.
Jak była taka potrzeba to karmiłam i poiłam kota kilka tygodni strzykawką,dopóki jest szansa to warto walczyć, jeżeli jest tylko cierpienie już, to nie mamy prawa go przedłużać. Takie jest moje zdanie.

Co do zapalenia płuc, to przecież to jest poważna choroba i cieżka i długa do wyleczenia nwet u ujemnego, zdrowego kota. Moja Melka białaczkowa miała zapalenie górnych dróg oddechowych i obrzęk tchawicy, do płuc na szczeście nie zdążyło dojść zakażenie, a i tak walka była bardzo długa i cieżka.
Dusiła się, nie mogła oddychać, dostawała "końskie" dawki antybiotyków, jakto okreslał sam wet, sterydy również i to nie jedną dawkę, a nawet 2 razy na dobe, zeby się zwyczajnie nie udusiła. Miała cały czas wenflon, kroplówki w lecznicy i w domu (z aminokwasami), bo przez kilka dni nie było szans, zeby zjadła cokolwiek. Owszem, wątroba trochę dostała z powodu takich ilości i dawek leków, ale udało się ładnie ją zregenerować potem.

Inka, nie wiem, jak leczony jest dokładnie Twój kot, ale uwierz, u nas nie nie było reakcji od razu, mimo baterii leków, najpierw właściwie cieszyliśmy się z tego, ze nie idzie dalej.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Śro kwi 21, 2010 12:22 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

BOZENAZWISNIEWA pisze:Skoro wiesz duzo ,zapytam (nie złosliwie-dlaczego mój kotek Milus głuchnie, łapki sztywnieją?)..odpowiedź dostałam, wiem...ale jak widze wiesz lepiej..dobrze wiedziec....,"i sciemniac...i wciskac na siłe...A na siebie nie brałam swiadomie "tyle"..tak było i jest ...i hopsac super mozna duzo....aby ku dobremu szło//Powodzenia
tez pozdrawiam

BOZENAZWISNIEWA
Na takie pytania może odpowiedzieć tylko dobry lekarz i to po badaniu/badaniach .. ja nie piszę, by trzymać kota przy życiu za wszelką cenę, jak pisałam wcześniej, to zawsze jest decyzja kogoś, kto widzi i zna kotka, też przy poradzie dobrego lekarza.. Ale też nie napiszę, że nie warto walczyć, bo ja taką walkę podjęłam (też w beznadziejnym już stanie) i nam się udało.. nie piszę tu medycznych porad, bo od tego jest lekarz, nawet jeśli uważałabym, że się znam, to jedynie mogę coś zasugerować, ale na pewno nie ordynować.
Nie wiem dlaczego piszesz o ściemnianiu, my czekaliśmy na reakcje m.in. po sterydzie, sytuacja nie wyjaśniła się z dnia na dzień, steryd był podawany dłuższy czas.. dlatego napisałam, ze jeśli lekarz widzi szansę, to warto zawalczyć, poczekać na reakcje na leki.. nie wiem gdzie tu widzisz nieuprawnione "znawstwo", lub namawianie kogoś do drogiego i bezskutecznego leczenia .. jedyne do czego namawiam, to to by dopóki jest szansa próbować ją wykorzystać, nie w głupi sposób, ale pod opieką lekarza..
Jeśli Ciebie uraziłam, przepraszam, po prostu wiem, ze choroba dziecka jest bardzo trudną sytuacją i stad takie słowa, bez żadnych podtekstów..
Pozdrawiam Serdecznie
lesna
 

Post » Śro kwi 21, 2010 15:29 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

dzięki Wam kochane kobietki walcze o niego, dostal jak mi poradzilyscie mleko convalescence i czekam na wiesci o interferonie ktory mam odebrac przed 6 rano :) dzis rozmawialam z wetem i powiedzialam mu ze kto jakby wolniej oddycha a on na to ze to bardzo cenna informacja bo znaczy to ze sie nie dusi. Wierze gleboko ze moj Kiruś da rade,musi byc ze mna i nadal spac mi na glowie nie dajac odrobiny poduszki :) kocham go i scielabym glowe na lyso zeby tylko byl wsrod nas... jest po dwoch kroplowkach i drugi raz dostal steryd,ciesze sie ze sa jednak weterynarze z ludzkim sercem. Jesli moj doprowadzi go do normalnosci to chyba ja go udusze ale ze szczescia :)
[*] śpij słodko Kirku :(
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta

Kumiko

 
Posty: 695
Od: Pon kwi 19, 2010 18:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 21, 2010 15:32 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

lesna pisze:
BOZENAZWISNIEWA pisze:Skoro wiesz duzo ,zapytam (nie złosliwie-dlaczego mój kotek Milus głuchnie, łapki sztywnieją?)..odpowiedź dostałam, wiem...ale jak widze wiesz lepiej..dobrze wiedziec....,"i sciemniac...i wciskac na siłe...A na siebie nie brałam swiadomie "tyle"..tak było i jest ...i hopsac super mozna duzo....aby ku dobremu szło//Powodzenia
tez pozdrawiam

BOZENAZWISNIEWA
Na takie pytania może odpowiedzieć tylko dobry lekarz i to po badaniu/badaniach .. ja nie piszę, by trzymać kota przy życiu za wszelką cenę, jak pisałam wcześniej, to zawsze jest decyzja kogoś, kto widzi i zna kotka, też przy poradzie dobrego lekarza.. Ale też nie napiszę, że nie warto walczyć, bo ja taką walkę podjęłam (też w beznadziejnym już stanie) i nam się udało.. nie piszę tu medycznych porad, bo od tego jest lekarz, nawet jeśli uważałabym, że się znam, to jedynie mogę coś zasugerować, ale na pewno nie ordynować.
Nie wiem dlaczego piszesz o ściemnianiu, my czekaliśmy na reakcje m.in. po sterydzie, sytuacja nie wyjaśniła się z dnia na dzień, steryd był podawany dłuższy czas.. dlatego napisałam, ze jeśli lekarz widzi szansę, to warto zawalczyć, poczekać na reakcje na leki.. nie wiem gdzie tu widzisz nieuprawnione "znawstwo", lub namawianie kogoś do drogiego i bezskutecznego leczenia .. jedyne do czego namawiam, to to by dopóki jest szansa próbować ją wykorzystać, nie w głupi sposób, ale pod opieką lekarza..
Jeśli Ciebie uraziłam, przepraszam, po prostu wiem, ze choroba dziecka jest bardzo trudną sytuacją i stad takie słowa, bez żadnych podtekstów..
Pozdrawiam Serdecznie


tym bardziej ze Wam się udalo ja tez musze sprobowac wszystkiego by wyszedl z tego
[*] śpij słodko Kirku :(
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta

Kumiko

 
Posty: 695
Od: Pon kwi 19, 2010 18:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 21, 2010 15:51 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Zdawaj relacje na bieżąco trzymam mocno kciuki :ok: :ok:

koteczek555

 
Posty: 820
Od: Śro mar 17, 2010 22:09

Post » Śro kwi 21, 2010 16:59 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Dokładnie, czekamy na bieżace informacje :mrgreen: Trzymam mocno kciuki, ja też bym walczyła ile bym mogła jeśli tylko jest szansa. Bardzo się cieszę, że już lepiej oddycha ;)

Koteczek555 jak się Sara czuje? ;)

Marcelka

 
Posty: 12
Od: Czw mar 25, 2010 22:09

Post » Śro kwi 21, 2010 17:35 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Sara jakoś posmutniała nie wiem dlaczego. Czekamy na telefon kiedy operacja. Tak bardzo się boję :cry:

koteczek555

 
Posty: 820
Od: Śro mar 17, 2010 22:09

Post » Śro kwi 21, 2010 18:33 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

milenap pisze:Bożena,ja rozumiem, ze jesteś rozgoryczona, ale przecież nie można teraz przedstawiać wersji, ze zadne leki na białaczke nie działają, bo to nieprawda. Nie wiem dlaczegu u Ciebie tak sie dzieje, nie umiem tego wyjaśnić, ja jednego białaczkowca też straciłam, ale te które mam teraz, poza nosicielstwem nie mają żadnych objawów. Badania wychodzą dobre, koty czują sie i zachowują zupełnie normalnie.
Jak była taka potrzeba to karmiłam i poiłam kota kilka tygodni strzykawką,dopóki jest szansa to warto walczyć, jeżeli jest tylko cierpienie już, to nie mamy prawa go przedłużać. Takie jest moje zdanie.

Co do zapalenia płuc, to przecież to jest poważna choroba i cieżka i długa do wyleczenia nwet u ujemnego, zdrowego kota. Moja Melka białaczkowa miała zapalenie górnych dróg oddechowych i obrzęk tchawicy, do płuc na szczeście nie zdążyło dojść zakażenie, a i tak walka była bardzo długa i cieżka.
Dusiła się, nie mogła oddychać, dostawała "końskie" dawki antybiotyków, jakto okreslał sam wet, sterydy również i to nie jedną dawkę, a nawet 2 razy na dobe, zeby się zwyczajnie nie udusiła. Miała cały czas wenflon, kroplówki w lecznicy i w domu (z aminokwasami), bo przez kilka dni nie było szans, zeby zjadła cokolwiek. Owszem, wątroba trochę dostała z powodu takich ilości i dawek leków, ale udało się ładnie ją zregenerować potem.

Inka, nie wiem, jak leczony jest dokładnie Twój kot, ale uwierz, u nas nie nie było reakcji od razu, mimo baterii leków, najpierw właściwie cieszyliśmy się z tego, ze nie idzie dalej.


czy ona tez lezala i nie mogla sama funkcjowac? bo moj lezy jakby byl w agonii, jedynie pije duzo wody :(
Ostatnio edytowano Śro kwi 21, 2010 19:24 przez Kumiko, łącznie edytowano 1 raz
[*] śpij słodko Kirku :(
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta

Kumiko

 
Posty: 695
Od: Pon kwi 19, 2010 18:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 21, 2010 19:15 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Inka, Mela przez kilkanaście dni była na granicy życia i śmierci. Duszności, gorączka bardzo wysoka, całe noce z nią spędzałam czuwając, a obok strzykawka ze sterydem, zeby w razie czego podać szybko przez wenflon.


A czy Twój kot dostaje kroplówki? nie powinien tak dużo pic, jeśli dostaje odpowiednia ilość płynów :? a jakie on ma wyniki w ogóle? morfologia, biochemia (szczególnie nerki) ?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

Post » Śro kwi 21, 2010 19:37 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

milenap pisze:Inka, Mela przez kilkanaście dni była na granicy życia i śmierci. Duszności, gorączka bardzo wysoka, całe noce z nią spędzałam czuwając, a obok strzykawka ze sterydem, zeby w razie czego podać szybko przez wenflon.


A czy Twój kot dostaje kroplówki? nie powinien tak dużo pic, jeśli dostaje odpowiednia ilość płynów :? a jakie on ma wyniki w ogóle? morfologia, biochemia (szczególnie nerki) ?



dotychczas mial dwa razy kroplowke i dwa razy steryd w odstepie tygodnia, mysle ze powinien czesciej go dostawac :/ ale najbardziej martwi mnie to ze lezy i prawie sie nie rusza,przed chwila doslownie podniosl glowke i trzymal chwile :(

podpowiedz mi prosze jak mam wkleic wyniki to je tu umieszcze ale nie wiem czy da rade tak zrobic, najwyzej przepisze. Czyli Mela tez tak lezala? bo nie wiem dla kogo jak wyglada stan krytyczny :(
[*] śpij słodko Kirku :(
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta

Kumiko

 
Posty: 695
Od: Pon kwi 19, 2010 18:38
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 21, 2010 19:41 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Mój Tofik i Becia też tak leżeli. Ale i z takiego stanu udaje się wyprowadzić kota w niektórych przypadkach.

Sara ma w niedzielę o 12 operację. Ale mi serce wali

koteczek555

 
Posty: 820
Od: Śro mar 17, 2010 22:09

Post » Śro kwi 21, 2010 19:44 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Inka, przecież, jeśli on dostaje fursemid, to jest odwodniony pewnie zupełnie. Mój kot dostawał ten lek tylko raz (inny kot, z innego powodu), reakcja była właśnie taka - szmatka. I o tym mnie wetka uprzedzała.
Nie jestem wetem, ale dla kota który nie je i dostaje furosemid kroplówka raz na tydzień? :? ja wiem, ze przy zapaleniu płuc trzeba uważać z płynami, dawać powoli, ale jak ten kot ma sie ruszać w takim stanie?
Moja Melka dostawała sterydy krótkodziałające, zeby w razie czego można było po kilku godzinach powtórzyć dawkę i to regulować, tak mi tłumaczyli weci.
A antybiotyki? jak często je dostaje?
Nie wiem, ale na Twoim miejscu, to ja bym sie z kotem wybrała do innego weta, chociaż na konsultacje.


Wyniki mozesz zeskanować i wkleic, jako zdjecie albo przepisać.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*Obrazek

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!

milenap

 
Posty: 12493
Od: Czw mar 06, 2008 12:35
Lokalizacja: słupsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: 44 Kocie Wyspy i 677 gości