jajeczkiem w pracy mnie otruli - jakas firma kateringowa

na ogół nie jadam ale teraz straciłam czujność i poszło... od piątku kilka dni zmarnowane... strasznie musieli coś zestarzeć bo połowa ludzi się pochorowała - dziwne że nie w środę i czwartek ale z takim opóźnieniem
do dziś mam lekki wstręt do jedzenia
moje koty nic świątecznego nie jadły - w piątek tylko nażarły się mielonego gotowanego mięsa na pasztet

mąż karmił jak leżałam otruta i nie widziałam ... on to by je szybciutko upasł i nauczył ściągania ze stołu - taki towarzyski jest
a i grubas władował się na świeży sernik (na szczęscie pod ściereczką) i piękną łączkę z rzeżuchy - moja matka potem to widelcem czesała żeby jakoś wyglądało
generalnie jest postęp w zachowaniu kotki - zrobiła się znacznie milsza i towarzyska

wczoraj jak się chciała głaskać to mnie w szyję ugryzła bo nie miałam czasu i nie dostatecznie szybko miziałam - dziwne to było

mam nadzieje ze nie wejdzie jej to w nawyk