Olu ja mam to samo z Niunia
co prawda nie wrzeszczy u weta w nieboglosy ale zawsze wychodze z ranami szarpanymi
w drodze do weta ,lubi sobie pospiewac .a jesli chodzi o tabletki, jak dostala zapalenia pecherza, to musialam jej podawac dwa razy dziennie.
masakra byla i dla niej i dla mnie ,bo nigdy wczesniej tego nie robilam ,a Niunia byla kotka wlnozyjaca wiec raczej nikt jej tablet nie podawal

.
ale znalazlam metode.moze wygladalo to troche brutalnie ale czym bardziej bylam stanowcza ,tym szybciej Niunia polykala tabletke, a zaraz po tym zaczynalysmy harce wiec szybko zapominala co sie stalo
Olu mnie sie tez wydawalo, ze ja jej nigdy w zyciu nie bede mogla pomoc bo jest niedotykalska
ale jesli nie ma wyboru...nie lam sie
