Buro-biało-bure szczęście

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 17, 2010 13:12 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

Dopiero dzis doczytałam i bardzo się cieszę,, też miałam nadzieję, że behawiorystka pomoże wam działać w zgodzie z kocią psychiką. :D :ok: :ok: :ok:
U mnie by się chyba behawiorystka przydała, bo zaczęłam niesmiało wypuszczac kasię z łazienki, a ta wrednota chodzi i syczy na wszystkie koty, najbardziej na Puśkę, ale generalnie WSZYSTKIE jej przeszkadzają. Jak się nie uspokoi, to chyba muszę ja jednak przetrzymac w łazience az ktoś ja adoptuje :(
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69294
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 18, 2010 17:05 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

kociaste codziennie widywały się przez szparę. Wczoraj jej szerokość osiągnęła 5 cm :D! Sesje były krótkie i zgodnie z zaleceniami rozpraszaliśmy kotki tak aby nie skupiały na sobie wzroku, tzn. by nie patrzyły sobie w oczy. Były rzucane chrupeczki, na początku od strony zawiasów w stronę szpary aby stopniować emocje. Potem próba skupienia uwagi na sznurku albo piórku... Kotki nie reagowały w negatywny sposób, ani razu żaden nie syknął, nie napuszył ogona :). Dodatkowo sporo zabawialiśmy kociaki różnymi zabawami, bo wg instrukcji kot spełniony w polowaniu to kot szczęśliwy, spokojny, zadowolony z siebie. Z kotkami się bawimy, przygotowaliśmy im tor przeszkód, znaczy specjalne ustrojstwo, które powoduje, że aby zjeść chrupki - trzeba się troszkę napracować. To podobno też podnosi poziom kociej satysfakcji :). Więc są tuneliki z dawnych papilotów gąbkowych ;), z kartonowych rolek po papierze toaletowym i wykorzystaliśmy też opakowanie po CD. A dziś odkryłam matę do masażu stóp, którą kiedyś miałam wyrzucić, ale jak to nigdy nie wiadomo czy coś się nie przyda - i dziś właśnie się przydało. Mata ma świetne gumowe wypustki różnej wysokości, pomiędzy którymi rzucone chrupki - utkną i będzie je trzeba wyciągać łapeńkami :ok:. A od spodu owe wypustki są wklęsłe więc też powinna być fajna zabawa. Maty jeszcze nie wypróbowaliśmy, bo teraz jedzonko było przy uchylonych na jakieś 4cm drzwiach. I zmieniamy rewiry, znaczy zamieniamy teren raz na dobę, by kotki nie bały się obcego terenu, mieszały zapachy i czuły się pewnie na obu przestrzeniach i też nie uznawały drugiego za intruza. I na bawełnianej ściereczce mieszamy pozytywne zapachy policzkowe - wycieramy raz jednego raz drugiego.

Ponieważ etap szpary przebiegał pomyślnie - przeszliśmy dziś do kolejnego. Spotkanie. Bonifacy w szelkach aby w razie ataku nie pogonił Antka i go nie wystraszył a sam zobaczył, że nie ma co się emocjonować, bo atak i tak nie przyniesie rezultatu. To wszystko mądre pomysły pani doktor :). Ja się głowiłam nad klatką, łazienką albo transporterem ale wtedy kot jest osaczony, może nie chcieć wejść do środka i traktować to jako karę i dodatkowy stres ponadto cała sytuacja jest mniej naturalna. A tu taki prosty i taki genialny pomysł - szelki :). Antoś luzem - sam decyduje o tempie i dystansie do zbliżenia. Bo w tym wszystkim chodzi również o podbudowanie pewności siebie Antosia i spowodowanie aby się kotuś nie bał.

Zabawiany i rozpraszany Bonifcio nie bardzo początkowo zwracał uwagę i nawet nie wiem czy widział Antka. Ten wchodził bardzo spięty do pokoju, zachęcany przez TŻ zabawą. I napierał na nas, musiałam cofnąć się w kąt pokoju. Antoś napuszył ogon więc szybko wycofaliśmy się z pierwszej próby. Po chwili jak rozmiar jego ogona wrócił do normy ponowiliśmy próbę. I było już lepiej. W jednej ręce chrupki, w drugiej zabawki, ja jeszcze smycz Bonifcia. I ciągłe zabawianie i próba odwrócenia uwagi... Nie powiem - ja się zestresowałam. Koty jak na złość wyczuwając wszystko - jak normalnie za żarcie dadzą się pokroić, za sznurkiem i piórkiem na sufit wskoczą - tak teraz musieliśmy na rzęsach stanąć aby jakoś tak byle jak wzrokiem śledzić te nasze piruety z zabawkami. Ale efekt jak na pierwszy raz jest naprawdę dobry :). Antoś wszedł prawie na środek pokoju, położył się, bawił troszkę i ogona już nie napuszył. Bonifcio też go widział, chciał podejść, więc musiałam go szarpnąć z powrotem, ale nie wydał żadnych złych dźwięków, nie napuszył się :ok:.

Kurcze, w porównaniu z tym co działo się przed tym czwartkowym spotkaniem - jest olbrzymi postęp :D. A my już wiemy, że jak tylko damy im czas i naszą miłość - to musi być dobrze.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 18, 2010 19:49 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

O, i takie newsy to ja lubię :piwa:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 19, 2010 0:08 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

Super wieści :P
:ok: za dalsze postępy
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23788
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 19, 2010 7:39 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

Bardzo się cieszę :) małymi kroczkami do przodu i na pewno będzie dobrze :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 19, 2010 9:23 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

Trzymam kciuki za kolejne kroczki :ok:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 19, 2010 16:49 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

Kibicuję i ja :ok:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro kwi 21, 2010 7:08 Re: agresja po roku wspólnego życia - pierwszy przełom :)

dwa kolejne spotkania przebiegały spokojniej. Przedwczoraj się trochę martwiłam, bo Bonifcio mocno się koncentrował na Antku i chciał do niego wyskoczyć. Nie zachowywał się agresywnie, nie był zjeżony ani nie wydawał złych dźwięków, ale martwiłam się jego zamiarami. Ponieważ jednak Antoś nie bał się być w pobliżu wczoraj zaryzykowaliśmy zmniejszenie dystansu. Nic na siłę oczywiście. W naturalny sposób kiedy bawiłam się podczas sesji z Bonifciem podszedł do nas Antoś. W pobliżu był mąż, więc raz Antoś bawił się bardziej z nim, czasem przestawał i dawaliśmy mu zbliżyć się do nas. Wszystko działo się w wąskim przedpokoju (może 1,2m szerokości), więc były momenty kiedy koty były naprawdę blisko siebie. Rozpraszaliśmy je, skupialiśmy na zabawie, ale nie było nic niepokojącego. Antoś troszkę wzdryga się na gwałtowniejszy ruch i raz napuszył ogon, więc wtedy zwiększyliśmy trochę odległość i jak mu przeszło, powróciliśmy do zabawy blisko siebie. Więc koty były naprawdę blisko, zamieniły się m-cami w tym wąskim korytarzu. Ta zabawa była już dla nas przyjemnością, bo podczas poprzednich to stresowaliśmy się bardzo aby odwracać ich uwagę i utrzymać dystans. Wczoraj było swobodniej i były już interakcje, więc wszystko było naprawdę fajne :).

Byłam wieczorem taka szczęśliwa, że hej :D. :kotek: :kotek:
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 21, 2010 9:21 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

oj no to super :D mam nadzieję, że Antoś niebawem przestanie reagować strachem i napuszonym ogonkiem na bliską obecność Bonifcia i będzie coraz lepiej :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 21, 2010 9:23 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

I ja się bardzo cieszę Gosiu :D.
Widać, że jeszcze sporo pracy przed Wami i przed chłopakami, ale wszystko wskazuje na to, że powrót do dawnych dobrych relacji nastąpi. Trzeba tylko czasu.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 21, 2010 9:24 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

dobre wieści oby tak dalej :ok: :kotek:

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Śro kwi 21, 2010 9:34 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

Ale fajnie :) Każdy krok do przodu bardzo cieszy.
Będzie coraz lepiej, inaczej być nie może :ok:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw kwi 22, 2010 9:29 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

Wczoraj bawiliśmy się 2 razy z chłopakami. Było naprawę fajnie. Koty w naturalny sposób były blisko siebie, łapały ten sam sznurek, dotykały się. Raz Antoś powąchał Bonifcia pod ogonem :). Mimo bezpośredniego kontaktu, koło siebie, jeden za drugim - nic złego się nie działo. Zaglądały do tego samego pudełka, ich łapki się spotykały przy sznurku :). Bawiliśmy się w różnych pomieszczeniach w domu: dużym pokoju, przedpokoju, sypialni. W sypialni tylko troszkę mniej pewnie chyba czuł się Antek, bo 3 razy zwiał jak gwałtowniej Bonifacy skoczył do sznurka. Nie miał już jednak napuszonego ogona :) i zaraz wracał do zabawy. Ale kilka razy też skoczył i było wszystko ok, więc te obawy powoli mijają. W zasadzie to prawie nie trzymałam już tej smyczki, tak tylko kontrolnie w pobliżu.

Będę pytać o dalsze wskazówki i myślę, że niedługo będziemy łączyć stado :). To takie dokocenie-reaktywacja. Mniej więcej rok temu też przeżywaliśmy emocje zw. z ich relacjami, bo były to ich pierwsze tygodnie razem :).

Kociaste jedzą teraz czasem z tych naszych zbudowanych wynalazków, które powodują, że powinny się trochę napracować aby wydobyć chrupki. Antoś obchodzi to ustrojstwo, kombinuje, sięga łapeńką, wyciąga po chrupeczku i każdego zjada rozgryzając sobie. A Bonifcio to taki taran - napiera całym ciałem waląc głową np. w pudełko po CD, w którym są chrupki i pcha głową przesuwając pudełko po całym pokoju :roll:. Wstyd mi, że tak mięśniakowato się zachowuje zamiast pokombinować, pogrzebać łapką w otworku ;). Albo bierze cały pojemnik w pysio i przewraca i jedzonko całe się wysypuje albo łapą tak jakoś gwałtownie wygarnia wszystko naraz. Śmieszne są te koteczki. Teraz się jeszcze bardziej zbliżyliśmy. Kiedyś trochę myślałam, że kotki nasze są bo są. Tak trochę łatwo szło, więc się mniej doceniało. Oczywiście zawsze je bardzo kochaliśmy i oba były zawsze NAJ, ale takie problemy uświadomiły nam jeszcze bardziej jakie mamy szczęście i jak bardzo musimy o nie dbać. I będziemy :ok:.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 22, 2010 9:37 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

Cieszę się ogromnie że tak dobrze się wszystko układa, oby tak dalej i dalej aż do szczęśliwego finału :ok:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 22, 2010 9:49 Re: agresja po roku wspólnego życia-małymi kroczkami do zgody

Super przebiega dokocenie-reaktywacja :) Kamień z serca Wam spada i oby tak dalej. Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Google Adsense [Bot], puszatek i 1536 gości