Więc tak:
w sobotę wysterylizowana została jedna koteczka z tego wątku, została jeszcze mamusia maluszków:
viewtopic.php?f=13&t=109984&p=5862943#p5862943Poznałam opiekunkę kotów, bardzo młodą i miłą, i bardzo konkretną osobę

.
również w sobotę to biało-szylkretowe cudeńko z rezydencji przy Inflanckiej;

A dziś bladym świtem pozwolily się zlapać trzy kocurry z Limanowskiego 14 - przy Rynku Bałuckim. Już zostały wykastrowane i obfotografowane

.
Został tam jeszcze biało-bury Bezczel - nie pokazał się ani wczoraj, ani dzisiaj. Pewnie mu nie daruję
Zdjęcie zbiorowe:
Pierwszy złapał się stary czarny - w środkowej klatce, następny - młody równie czarny, a piękny dymno-biały - jako ostatni.
Pojechalam wczoraj na 4tą rano - pokazały się cztery koty - burasia z poprzedniego tygodnia, zlapana wspólnie z Mariją, piekny dymniak z białym - też poznałyśmy go wcześniej, i dwa czarne. Niestety stanowisko karmienia kotów i siłą rzeczy miejsce łapania są przy kiosku gazetowym, który zaczął pracę w kilkanaście minut po rozpoczęciu polowania. Koty chodziły, interesowały się zawartością klatek, ale były zbyt ostrożne - żaden porządnie nie wszedł..
No to wstałam dziś o 2giej, uparłam się. Rozstawilam trzy klatki, rozsiadłam się w samochodzie i prawie natychmiast pojawił się pierwszy czarny kocur. Chwilę trwało, znim wszedł do klatki (tu powinien nastąpić opis wchodzenia, wychodzenia, adrenalinki, bicia serca, falowania nadziei i zwątpienia, generalnie stopniowanie napięcia - ale nie umiem). No w każdy razie w końcu się złapał.
Zapakowałam do bagażnika, sprawdzilam przez pręty - kocur.
Rozsiadam się ponownie - kocur w bagażniku chlipie i rzęzi, wokół klaki chodzi drugi czarny - ten miał mniej wątpliwości, wszedł zdecydowanie, zamknął za sobą. Do samochodu. Ja też, siedzę i wdycham kocurze aromaty, myśląc jak do 10tej (otwarcie lecznicy) uperfumują mi samochód...
Przyszedł dymny - najpierw spradzil miejsca po klatkach poprzedników, potem wyjadł ścieżkę w swojej. I poszedł. Uzupelniłam ścieżką - wrócił. Pomyślał, pochodzil, opis jak w przypadku kota nr 1 - i jest.
W sumie tak szybkiej lapanki nie mialam jeszcze - wstalam o 2.10, o 4tej bylam z powrotem w domu.
Kocury w sumie w niezłej kondycji, kości dobrze opakowane, nr 1 i nr 3 starawe, ze zniszczonymi zębiskami, bliznami po bójkach, nr 1 z ostrym katarem i bliznami wokół kiedyś poharatanego oka. Nr 2 zdecydowanie mlodszy, nawet dość uprzejmy. Wszystkie ze świerzbowcem w uszach. W lecznicy zaaplikowano im komplet zabiegów - kastracja, odrobaczenie coś na świerzbowca i badanie zeskrobiny pod kątem grzyba - w razie potrzeby dołoży się szczepionkę. Nr 1 zostanie na leczeniu - mam nadzieję, że będzie współpracował.
Nr 1 - zostaje na leczenie
Nr 2
Nr 3
Wykończy mnie ten nowy fotosik