Miecia już oswoiła się z domem i zwierzyńcem. Biega po całym domu, wychodzi na dwór, śpi ze mną pod kołdrą jak ma ochotę albo zaszywa się w innym, ciepłym miejscu. Przestała już prawie prychać na inne koty. Trudno jej się tylko pogodzić z długaśną kolejką do kolan i rąk ale na to nic nie poradzimy.
Pusieńka zrobiła się ostatnio przytulasta, aż dziw bierze. Można ją nawet pomiziać przechodząc, co dotychczas nie było zupełnie możliwe. Udaje mi się też bez dużej walki podawać jej lek wspomagający nerki. Wydaje mi się, że po tym leku czuje się trochę lepiej. Niestety nie udało nam się wybrać do lecznicy i w tym tygodniu też się nie uda.
Zdecydowanie najgorzej czują się teraz Karol i MałaBura. Szczególnie martwię się o MałąBurą, źle wygląda i jest smutna.