ok, opowiem Wam o mojej koteczce:)
ma około 5 lat. jest ze schroniska krakowskiego, wypatrzylam ją na gumtree. Było rozpaczliwe ogłoszenie, że jest w depresji i boi się ludzi. Więc płakałam nad nią całą noc a potem sru do schroniska:) bardzo się chowała po kątach, mrużyła oczy z przerażenia, drżała....
... Ale siedziałam przy niej tygodniami i teraz jest gadułą, miziakiem, łobuzem, i wszyscy ją lubią w domu, a ona lubi tłum.... !

i wyleczyłam ją z różnych chorób, zaniedbanych w schronisku...
.. Gucio byłby u mnie bardzo kochany. Tylko MUSIMY czekać do maja, weterynarz nie pozwala przyspieszać testów.
Jest moze jeszcze opcja szczepienia mojej Kluchy, ale chyba nie zaraz po zwalczeniu białaczki...
znajomi nie chcą o Guciu słyszeć...Już nawet pytam nieznajomych, czy by go nie wzięli.... nie trafiłam do tej pory na osobę z sercem.
W ogóle to jestem nowa na forum i chciałam wszystkich przywitać radosnym mruczeniem:)
Jestem studentką i wolontariuszką w krakowskim schronisku i planuję dom tymczasowy albo koci dom starości. brałabym staruszki, których już nikt nie chce, bo wydaje mi się, że staruszki najsmutniejsze.... znają życie, w końcu.....
Pozdrowienia dla Pani Ewy, dzięki za opiekę nad Guciem. Mam nadzieję, ze niedługo będę mogła przejąć kocura.