keira11 pisze:Dodam jeszcze, że gdy Mia je domowe jedzenie i puszki z gourmenta czy royal canin to nigdy nie śmierdzi jej z buzi, natomiast ostatnio w niedziele zabrakło mi karmy i kupiłam jej saszetkę whiskasa dla juniorów. Jak po zjedzeniu tego chuchnęła mi w twarz to myślałam, że odpadnę!
Moja jak dostanie whiskasa czy kitekata też straszliwie zajeżdża, ale druga stroną. I tak było przy wszystkick kotach: po w/k do kuwety bez maski pgaz nie podchodź.
Co zresztą ostatecznie mnie przekonało że to syf.
W uzależniacze wierzę. Może nie tyle uzależniacze co jakieś dodatki zapachowe czy coś. W każdym razie powterdzam: kazdy niejadek się na t świństwo rzuca i faktycznie jest to ostateczne wsparcie w potrzebie łapania dzika czy nafutrowania wypłosza co jeść nie chce.