
Czego bym nie napisała o Myszce to i tak nie odda to tego jaka jest wspaniała

Teraz mogę się przyznać, że bałam się wieźć ją ponad 5h pociągiem, wprowadzić do nowego miejsca, przeprowadzać zabieg i wracać znowu taki szmat drogi. Oj, bałam się! Tym bardziej, że nie mogłam przewidzieć co się może zdarzyć, jak ona to zniesie, jak zareaguje jej organizm...
No ale jechać musiałam i to z Myszą. Kalkulacje, dywagacje, tysiące myśli, godziny na necie, rozmowy z fachowcami i właścicielami kotów podróżujących, gdybanie i roztrząsanie co będzie jeśli.... Bałam się, że zrobię jej krzywdę, że coś pójdzie nie tak i mnie zlinczujecie a Mała1 zje moją wątróbkę na śniadanie

Nie mówiąc o wyrzutach sumienia!
Jednym słowem panikowałam na maxa!
Okazało się, że kot, którym mam zaszczyt się opiekować jest kotem silnym, mądrym i niesamowicie cierpliwym. A także uczuciowym. Okazało się także, że uwielbia jeździć autobusem, samochodem i pekape. Zasypia sobie lub gapi się na otaczający świat.
I to tyle na temat mojego panikowania....

Pozdrawiamy już z domu, Sulfuria i Myszka
