jakoś tu cicho... w statystykach widać, że ktoś zagląda, ale to może duchy, bo goście wątku nie pozostawiają po sobie namacalnych śladów
Kicia/Kota/Diwa pojechała wczoraj do DS... mam nadzieję, że faktycznie to będzie jej DS.
czy wojna z grzybicą wygrana to nie wiem, z pewnością wygrałyśmy bitwę. oby teraz nie było nawrotu, bo nie wiem, co na to DS... Kicia pojechała uzbrojona w zapas betaglukanu, tranu, hepatilu, pevarylu, z historią choroby, książeczką zdrowia, zaleceniami odnośnie żywienia, pielęgnacji, odrobaczania, szczepień, namiarami na wetów, zabawkami, zapasem suchej karmy i trocin do kuwety. i taki mały skoroszyt pełen tajemnej wiedzy dałam jej jako wyprawkę, żeby nowi duzi nic nie przeoczyli.
Boję się trochę, jak to będzie, bo okazało się, że Kicia na widok obcych jednak przybiera pozycję przyziemną i zaczyna grę w dzikiego kota. ale umiarkowanie w porównaniu z tym, co potrafi

. ostatecznie nawet dała się nowej "mamce" dotknąć, nie ugryzła i nie drapnęła, ale była w pozycji zdecydowanie obronnej

, stres to dla niej będzie ta przeprowadzka, tfu tfu, oby grzybica nie wróciła.
Urwanie głowy miałam wczoraj, bo rano zawoziłam córcię Kici, Pchełkę, na sterylkę i nie zdążyłam nawet Kici cyknąć pożegnalnego zdjęcia. ech, przywiązuje się człowiek bardzo. smutno mi było ja żegnać, ona też taka bidula w tym kontenerze
No tak, ale teraz o Pchełce... wróciła do nas po 3 m-cach turystyki

. Teraz zajęła u nas w domu miejsce mamy, jako tymczasowy kotek na chorobowym. Cudna z niej koteczka, niewielka, mruczy na sam widok człowieka jakby siedziały w niej trzy koty i wszystkie razem mamrotały, z wdziękiem przyjmuje antybiotyk, u wetki b. dzielnie wszystko zniosła. W ogóle nie jest dzikuska. Tylko nad korzystaniem z kuwety będę musiała popracować. Wici rozesłane - oby DS szybko się znalazł, oby...
Fotki obiecuję niebawem, no ale czy w ogóle ktoś tu jeszcze do nas zagląda??? Bo powoli wątek zamienia się w monologowy blog
