Dziś wieczorem zadzwoniła do mnie karmicielka z ulicy Kazimierzowskiej na Mokotowie (gdzie kilka miesięcy temu z Efcią1 łapałyśmy koty do sterylizacji), że dwa-trzy dni temu przybłąkał się czarny kot, który garnie się do wszystkich ludzi. Kot miał być bardzo chory, z kocim katarem, cieknącymi oczami i cieknącym noskiem. Pod wpływem błagań karmicielki jakiś sąsiad zgodził się przetrzymać kota przez noc na strychu, jutro kot musiałby zostać stamtąd zabrany.
Okazało się, że kot jest bardzo ładną, młodziutką czarną kotką z białym krawacikiem. Oczy odrobinę łzawią, ale nie ma żadnej tragedii, o której była mowa w rozmowie telefonicznej z karmicielką. Kicia jest całkowicie oswojona, przemiła - głaskana, momentalnie zaczęła mruczeć, bez problemu daje się wziąć na ręce, wtula się w człowieka. Z braku pomysłów na to, co z nią zrobić, koteczka pojechała na sterylizację.
Może ktoś widział ogłoszenia o zaginięciu takiego kota?
Kotka szuka w tej chwili DT (być może na już, bo istnieje możliwość, że już jest po sterylizacji i wtedy trzeba ją będzie zabrać z lecznicy). Nie wiem jeszcze, czy sama będę mogła dać jej tymczas.

