Bardzo dziękujemy wszystkim za życzenia.
Ja sobie zrobiłam wolne od netu, dlatego dopiero dzisiaj odbieram pocztę.
Z naszej strony składam wszystkim wesołego PO świętach

i żeby szybko przyszła ta prawdziwa wiosna, bo brrrr... zimno...
A teraz wieści z "frontu"

:
Koty dalej nie akceptują Bruna więc z piwnicy przyniosłam klatkę i tak: wczorajszą noc spędził w niej Murzynek a dzisiaj rano do klatki trafił Bruno.
To takie dziwne, zarówno Murzynek jak i Bruno to takie milusie bardzo pro-ludzkie koty. Uwielbiają głaski, pieszczoty i każdy inny kontakt z człowiekiem.
Osobno są słodkie ale nawzajem się chyba nienawidzą.
W tym tygodniu zaszczepię Bruna a dopiero za jakieś 2-3 tygodnie pójdzie na ciacha.
Tak mi doradził wet, dla bezpieczeństwa Bruna.
Może ta planowana na sobotę adopcja Murzynka dojdzie do skutku, zobaczymy czy to dobry dom, zasługujący na takiego słodziaka jak Murzynek. Bo to jednak słodziak, tak samo zresztą jak Bruno, oba są milusie ale ... osobno
Michał i Murzynek dzisiaj dostaną ostatnie zastrzyki, już nie wymiotują ale trzeba skończyć cykl.
Zastrzyki muszą być bolesne bo Michał się ich boi, Murzynek lepiej je znosi ale też płacze przy zastrzyku, no a ja głupia, oczywiście z nimi płaczę ale co zrobić, jak trza to trza.
Uszatek dalej jest na surowiźnie, nic innego nie chce jeść, tylko mięcho, no i surowe.
No czasem zje Biełucha ale też nie zawsze.
Wiecie, to dziwne, koty chyba wyczuwają chorobę Uszatka, bo przy każdej śródkociej awanturze Uszatek jest z boku i żaden go nie atakuje, chyba wiedzą, że i bez tego jest biedniusi.
Futerko mu odrosło w miejscach po strupkach, troszkę go wyczesuję. Psychicznie dalej jest słabo, legowisko ma pod fotelem, obok pod stołem drugie, w którym przeważnie leży Agatka, czasem nawet w jednym leżą, takie mam wrażenie, że Agatka wzięła go pod opiekę. To taka dobra kiciunia. Uszatek dalej dostaje stresnal ale w sumie to niewielkie zmiany widzę, może tylko to, że na posiłki przychodzi do kuchni ale poza tym to kot, którego nie widać, to takie smutne ale w moich warunkach nie mam jak więcej mu dać, może odblokował by się w domu, gdzie byłby jedynym kotkiem ale kto zechce chorego kotka, którego właściwie nie widać NA mieszkaniu.
Tak strasznie mi go żal, nie dostał dobrego życia od losu...