Jestem jak zwykle "na momencik"
Bardzo dziękuję Wszystkim za prześliczne życzenia!
Święta, Święta i po Świętach
Usiłowałam jeść bardziej dietetycznie i mniej. Polegało to np. na wkrojeniu do swojego żurku połowy porcji białej kiełbasy, jeśli jadłam jajko w majonezie to majonezu brałam tylko troszkę na czubek noża, jeśli kruche ciasto z kaimakiem czy serniczek to 1/3 kawałka czyli jadłam dużo różności ale mniej.
Poddałam się – podczas całych Świąt nie zapisywałam co jadłam...
Mimo wszystko mój organizm zbuntował się na taki brak samodyscypliny i wędrowałam do łazienki bo zaczął się chyba przyzwyczajać do mniejszej ilości i kaloryczności jedzenia...
Byliśmy na czterogodzinnym spacerze z psinką brzegiem Wisły a podczas odpoczynku były rzuty drąga do wody bo zwykłych patyków mała nie uznaje za godne do aportowania.
Rodzinne spotkanie przeżyłam i było wyjątkowo spokojnie a bardzo się denerwowałam bo wiem, jaką atmosferę na co dzień potrafią wprowadzić te osoby – zawsze dojdzie do kłótni między nimi i próbują włączyć do niej mojego męża jako dla nich najbliższą osobę albo wszystkich obecnych.