Ok, to dla porządku: dzisiaj z okazji Wielkiego Piątku pracownicy w moim zakładzie pracy zostali zwolnieni o godz. 11 - ponieważ większość pracowników to kobiety, ewidentnie w celu przygotowywania świąt

. Czas ten wykorzystała w pełni zgodnie z planem

: zapakowałam Woalkę do małej torby Tytusa, Tytusa do transporterka CDT i powędrowałam do veta, wyglądając jak jednoosobowa karawana wielbłądów

.
Wizyta niestety nie przebiegła sielankowo

. Vetka popatrzyła z podziwem na moją rosnącą w oczach kartę

, odnalazła zakładkę Woalki i przystąpiła do badanie. Szło nieźle, do momentu usiłowania osłuchania

- mała mruczała tak zawzięcie, że nic się nie dało usłyszeć

. Vetka uznała, że może zmierzenie temperatury pogorszy jej humor - owszem, Woalka wyrywała się zawzięcie wszystkimi 4 łapami, ale mruczeć nie przestała

.
Tytus dał się zbadać bez wielkich problemów, za to nie chciał wrócić do transporterka

.
Wyjęłyśmy drugi raz Woalkę w nadziei, że wyciszyła traktor - owszem, udało się osłuchać płuca, zanim włączył go od nowa

. Płuca ma czyste, o tchawicy nic nie wiadomo. Dostałam wskazówki, co robić na wypadek "nagłego pogorszenie" w czasie świąt. Zasadniczo jest nieźle ale oczka dalej szkliste - być może poprawią się po drugiej fazie odrobaczenia. Zakraplam jej cały czas gentamycyną. Vetka zasugerowała pastę z lizyną, jak zabiegającą namnażaniu wirusów - ma się jeszcze skonsultować z Nadworny i ewentualnie zamówić mi na przyszły tydzień. Jakoś nie dało się uzyskać od hurtowni konkretnej ceny - może już zaczęli świętować

- ale jak to określiła "przy Pani hobby, to warto mieć w domu"

. Jeśli pasta działa, to ma rację, bez dwóch zdań.
W drodze powrotnej nadziałam się chyba na porę wyprowadzania piesków - co najmniej 3 duże (wilczur i podobne!) psy, oczywiście bez smyczy

, o kagańcu nie wspominając. Właściciele w różny sposób skomentowali mój bagaż, ale żaden z nich nie wpadł na pomysł, żeby psa, zainteresowanego zawartością opakowań, na smycz wziąć. Nawet kiedy Tytus zaczął prychać w transporterku

- psy przyjaźnie nastawione, ale to tylko zwierzęta ... Na komentarz "o, zobacz więźniów" miałam chęć spytać, "czy chce Pan zobaczyć mandat", ale nie będę sobie na razie robić wrogów ... Pewnie jeszcze zdążę

.
A po powrocie do wszyscy poszliśmy spać.