Kajtusia ślepnie

. Od paru tygodni zmienia się, ale kładłam to, przynajmniej częściowo, na karb niedołężnienia. Przez ostatnie dni mimo nawału zajęć obserwowałam ją starannie. Ona nie niedołężnieje. Potrafi skakać jak młódka, zapraszać do zabawy itd. Ona nie widzi

. Jak byłyśmy u dr Garncarza 2 miesiące temu, to zauważył, że w oczku bez jaskry pojawiła się zaćma. Była nie zaawansowana, ale była. Teraz Kajtusia prawie nie widzi

. Byłoby jeszcze pół biedy, gdyby przynajmniej słyszała. Ale ona nie słyszy, to jest nie odwracalne, była badana. To jak u starego człowieka. Głuchota ze ślepotą - brrr

. Dzwoniłam wczoraj do dr Garncarza. Powiedział, że tak się zdarza, że zaćma rozwija się sk operacja, (skuteczność 95%), oczywiście po wcześniejszym sprawdzeniu stanu ogólnego suczki. Koszt - ok.2500 zł

(sama soczewaka, sprowadzana z Francji kosztuje o ile pamiętam, ok.400 euro). Wczoraj długo nie mogłam spać. Gdyby Kajtusia słyszała, to jeszcze pół biedy, ale nie słyszeć i nie widzieć? Decyzja - robię Kajtusi u naszego doktora badania, on ją zna, oceni stan ogólny (wymagane badanie nerek, wątroby i EKG) i jeśli będzie dobrze, to chyba się zdecyduję. Ograniczę koszty zagospodarowania nowego mieszkania, w najgorszym razie mniej długów spłacę, jakoś dam radę. Ale, jeśli do tego dojdzie, a ktokolwiek mógłby i chciał pomóc jakimś bazarkiem - będę wdzięczna. Może też wymyślę jakieś cegiełki. Kajtusia nie zasługuje na los psa głuchego i ślepego. A koszta ogromne, do tego dojdzie koszt czterokrotnej podróży do Warszawy.