Też się ostatnio jakoś niewyraźnie czuję. Ale stosuję okłądy z kota i jakoś się trzymam

Ale o, się podzielę miłą rzeczą, jaka mnie dziś spotkała.
U pana weta byla dziś dość długa kolejka. W pewnym momencie w poczekalni siedziałam ja z Troją, pani z Kociem gronkowcowym (poznałam ich już wcześniej, na ogół mijamy się w drzwiach), oraz pan z Amikiem. Amik to pies taki nieco mniejszy od wilka, rasy każdej.
Jako że oddzielalam psa od drzwi, co chwila Amikowa morda była zwrócona (pośrednio) w moją stronę. Oczywiście nie wytrzymałąm długo i zaczęłam go zaczepiać.. raz głasknęłam, drugi raz. W efekcie wylądowałam na pół godziny w pozycji "w kucki" oparta pplecami o ścianę, z przednią połową psa na kolanach. Psiak rozkosznie się do mnie przytulał, od czasu do czasu próbował sprzedać buziaka... Ale mi się fajnie zrobiło, jak pan, który coraz większymi oczami na nas patrzył, powiedział w końcu.. że pierwszy raz takie coś widzi. Ze ten pies nie bardzo lubi obcych, a żeby już dac sie pogłaskac? Nie ma mowy. Poczulam się taka.. no nie wiem. Ale humor do tej pory mam świetny. Może, jak ujął to pan Amika, mam coś w sobie,a może to Amik okazał się empatą i wyczuł jak mi tęskno za psim towarzystwem.
No. To się wygadałam

Ale mówię Wam, jakie to było fajne...
(gorzej, jak musiałam wstac..bolało

)