Alix, zaraz pędzę do Twojego wątku. Bo jak każesz zabierać reklamowany towar, to plan B musimy szykować.
Kocur i kotka z Bródna już w swojej piwnicy. Kocur popylał aż się kurzyło.
A teraz zaczynam temat, który czaił się, ale już dojrzał do absolutnej konieczności wkroczenia do akcji. Pod Serockiem mieszka pani, która kocha koty. Tak można zacząć opowieść... I jak każdej dobrej duszy - okoliczni mniej zakochani w zwierzętach podrzucają coraz więcej zwierząt. Bo to tak fajnie przyjechać na wakacje, na letnisko, wziąć ze sobą kotka, a jeszcze lepiej parkę

, a potem jak się wraca na zimę do miasta - to zostawić. Przecież to kot, to sobie poradzi, prawda? Chałupy w okolicy full wypas, kasy nie brakuje, ale serca zdecydowanie brakuje.
I tak pani M. zostaje w swoim domu jedyna w okolicy na zimę i schodzą się do niej wszelkiej maści porzucone sieroty, żeby się ogrzać i dostać coś do jedzenia.
Teraz kotów jest kilkadziesiąt. Część była wysterylizowana w zeszłym roku, niestety dojrzało trochę młodych.

Dzisiaj zobaczyłam kilka kociaków. Jeszcze karmione przez kotki, malutkie.
Dzisiaj też zabrałam na sterylkę 3 podrostki-kocurki i kotkę w ciąży. To powinien być koniec z kocurkami.
Za to ile jest niewysterylizowanych kotek? Ponad 20. Do doliczenia.
Umówieni jesteśmy za 2 tygodnie z lecznicą. Najprawdopodobniej pojedziemy z Piotrem568 na dwa samochody, żeby zgarnąć ile się da od razu. Bo dojazd poza Warszawę w ciągu tygodnia trudniej zorganizować. Mam nadzieję, że w ciągu jednego weeendu uda się wysterylizować maksymalnie dużo.
Nie wiem jakie ikonki można by tu wstawić, aby oddać mój stan ducha obecnie. Chyba jestem nieco podłamana tym, co widziałam. Przestaję mieć dzisiaj siłę do konstruktywnych rozwiązań.
Acha, i żeby nie było wątpliwości: przy tylu gębach do wyżywienia pani M. już nie wyrabia z "obrządkiem". Finanse padły.
Jakby ktoś miał nadwyżki jedzenia, odżywek, witamin, czegokolwiek - to tam wszystko zostanie wykorzystane.