bekos pisze:Mała1 pisze:Rozmawiłam z ta Panią od Krusi znad morza
zrezygnowała, ale płacząc
Z takiego powodu,ze mieszka w total małej miescinie, gdzie nie ma weterynarza, do najblizszego ma bardzo daleko
Po prostu martwi się,ze nie ma kompletnie zaplecza.
no ale gdyby nie znalazł się nikt, kto weźmie Krusię, a jej czas w schronisku się skończy
, to może jeszcze zmieni zdanie, skoro tak bardzo wczuła się w Krusiną sytuację...
Poza tym - takie zaplecze jest potrzebne, nawet wtedy, gdy zdecyduje się na `zdrowego` kota. Po prostu nigdy nie wiadomo, czy nie zachoruje.
Krusia jest młoda, nie sądzę, żeby zaczęła chorować `na starcie`. Inna sprawa, że wymagałaby sterylki i opieki `posterylkowej`, która dla kogoś niewprawnego może być źródłem stresu, zwłaszcza jak do weta daleko.
Chcę przez to napisać, że tu jakby FIV nie ma nic do rzeczy, tylko ogólnie chodzi o opiekę nad zwierzakiem bez łatwego dostępu do weta.