I od dwóch lat zaczął się problem łysego brzuszka. Naprzód wylizała sobie mały trójkącik, najbliżej nasady ogonka. I przez dwa lata doszliśmy do placka jak 2/3 dłoni bez palców. Zaczerwienienia brak, stanów zapalnych brak, nic pod spodem nie wyczuwam, czasem porośnie meszkiem i zabawa w lizanie brzuszka od nowa. Przy czym nie jest to jej stałe zajęcie, to część toalety. Stresów brak. Robali brak. Czasem krew na końcu kupola z odrobiną śluzu, ten temat przerabiam też od dłuższego czasu i osobno pisałam na swoim wątku.
Co to może być? Znacie takie łyse brzuszki?

