
Apropos jedzenia i rozpieszczania Fadka..

Monika kupila Fadkowi saszetki Almo nature, bo na convalescensie tak sie upasl, ze wyglada jakby pilke koszykowa polknal

..wchodze do Fadka.. patrze, a tam w puszce kawalki kurczaka w galaretce.. kawalki jajek jakby przepiorczych.. w drugiej miseczce Orijen...



smichy chichy ale wiecie co... od momentu kiedy Fadek przyjechal do nas tak niesamowicie sie poprawil.. i wyglad pysia mu sie zmienil.. i przestal podsmiardywac.. i futro ma ladniejsze,bardziej puchate.. bez strupow...no i zolte plamy sa coraz mniej widoczne.. ze nie wspomne o tym, ze mu sie troche zjadlo


kurde.. to jest swietny przyklad na to jak niesamowicie wazne jest dobre jedzenie i kastracja
[bo przeciez Fadek czekal najpierw na diagnoze a teraz czeka na leki.. wiec tylko dzieki jedzeniu tak wypieknial]