Piętaszek

Dzisiaj pojechałyśmy do braci P-C tak z zaskoczenia, nie planowo, to też aparat nie był przygotowany. Ale będziemy jeżdzić do fivków, będzie jeszcze okazja im porobić zdjęć. Zwłaszcza czarnego, który nie ma ich z dzisiaj chyba wcale. On wolał barankować, pchać się na kolana, mruczeć nie-waidomo-do-kogo. Piętaszek - dobry model, jak powiedziała tymczasowa opiekunka, grzecznie siadał na jasnym parapecie.
Piętaszek w odsłonie drugiej tego dnia:

Ogólnie koty są świetne.
Zupełnie inne charaktery, choć oboje to przylepki. Biały - mniejszy przytulak, Czarny - typ: tylko mnie kochaj.
Piętaszek początkowo nieufny, czaił się, trochę skradał, obserwował, badał ("A ty mnie zjesz, jak podejdę?"). Potem się przekonał do nas (ze schroniska pewnie nawet nas nie pamięta, tylko raz nas widział) i pokazał jaki on to jest kochany i jak bardzo kocha
człowieki. Szybko zaczął mruczeć też-nie-wiadomo-do-kogo, mruczał do miski, brata, aparatu, no przede wszytskim do człowieka. Naprawdę wspaniały kot. Wyjątkowy.
Czarny to ten z tych, którzy są przyjaciółmi całego świata, taki z takich o podobnym nastawieniem do ludzi jakie ma nasz pies. (Wpuści pięciu złodziei, szóstemu jeszcze podziękuje za wizytę i pomoże wynieść to i owo). Czarny podobnie reaguje na ludzi. On kocha wszystkich, tak bynajmniej nam się wydaje, każdy człowiek jest jego przyjacielem. Każde kolana dobre, żadne ręka nie krzywdzi, mruczy dla każdego i każdemu z osobna.
Taki po prostu: tylko mnie kochaj.

Narazie tak na szybko...........