niecałe dwa kilo zazdrośnika stupka przyzwyczaja się powoli,że już nie jest jedyny w sercu pańci, w ramach protestu opróczy fuczenia na nowego przybysza postanowił też uwalić ogromne kupsko poza kuwetą( nie ma to jak śmierdząca niespodzianka pod telewizorem

)
stup stwierdził,że złe traktowanie zgniotka kończy się brakiem uwagi z mojej strony, więc postanowił zmienić strategię

zamiast fuk on jest zły, po co w ogóle go przyniosłaś, jest: spórz( nadstawia brzuszka) jaki jestem fajny, a na tamtego niewarto zwracać uwagi
zgniotek udomawia się powoli tzn jeszcze niestety wyśpiewuje peany pod drzwiami, żeby go wypuścić, ale jego giganty są coraz krótsze, przeważnie przybiega na ciumkanie i z radością idzie do domu...
ja totalnie nie nadaję się na posiadaczkę kota wychodzącego, przejrzałam już wszystkie wątki na ten temat na miau i jestem totalnie przerażona, nie spodziewałam się,że w ludziach jest aż tyle zła
kiedy zgniotek nie wraca na noc nie mogę spać, boję się,że coś złego mu się stanie, z drugiej strony on przez większość swojego życia(piszę większość, bo podejrzewam,że kiedyś miał dom) był kotem wolnożyjącym, więc aklimatyzacja jako 24 godzinnego kanapowca musi trochę potrwać...
on(tzn kot) mi zaufał, z jakiejś przyczyny wyczuł, że nie chcę mu zrobić krzywdy obrał mnie za swoją panią, zaprzyjaźnił się ze mną, ja ze swojej strony daję mu co mogę(dobre jedzenie,ciepły kąt,szczepienia, kastrację itp)ale nie jestem w stanie odebrać mu całkowicie wolności, zwłaszcza, że zgniotek nie umie załatwiać się do kuwety

ba, on włożony do niej najnormalniej w świecie ucieka przerażony
próbowałam już różnych żwirków, przyniosłam nawet piasek z jego terenu( przedzierając się lopatą przez zaspy śniegu

) i nic
kiedy zgniotek chce załatwić potrzeby fizjologiczne to idzie do drzwi i wyje...próbowałam to ignorować, siedział w domu 20 h nie zrobił ani siku ani kupy, widać było,że zaczyna cierpiec, więc wypuściłam, oczywiście wiadomo co wypuszczony zrobił od razu
może wy wiecie co z tym fantem zrobić?