Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 18, 2010 23:58 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Boże! Kurze łapki!! Już mi słabo!!
Nie ma to nic wspólnego z kotami, ale z kurzymi łapkami i owszem.
Kiedyś miałam takie zajście / o matko! już mnie ciągnie!/
Uwielbiam grochówkę. Teściowa kiedyś ugotowała i wiedząc, że lubię uprzejmie mnie na nią zaprosiła.
Poleciałam do kuchni nęcona smakowitym aromatem, wywołującym ślinotok, którego łakomy bokser czy dog de bordeaux by pozazdrościł. :oops:
Dopadłam gara, machnęłam chochlą i zamarłam.
Moim oczom ukazał się koszmarny widok.
Zupa była gotowana właśnie na kurzych łapkach! Zgroza!
Efekt był oczywisty. :oops: Ale dzieki niemu miałam wymówkę czemu nie chcę jeść.
" Chyba coś mi zaszkodziło :( "
Pewnie, że zaszkodziło i dobrze wiedziałam co! :x
Jak można zrobić taką krzywdę człowiekowi? Chyba tylko teściowa to potrafi. :?
Skutki uboczne były jeszcze innej natury.
Teściowa patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, przebierając palcami. :?
Wiedziałm, że pomaga sobie w liczeniu :lol: i zastanawia się, czy aby w najbliższym czasie nie zostanie babcią. :wink:
Przez dobrych kilka tygodni, co mnie kobieta zobaczyła, to uruchamiała paluszki w wiadomym celu. :lol:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 19, 2010 7:58 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

selene00 pisze:Boże! Kurze łapki!! Już mi słabo!!
Nie ma to nic wspólnego z kotami, ale z kurzymi łapkami i owszem.
Kiedyś miałam takie zajście / o matko! już mnie ciągnie!/
Uwielbiam grochówkę. Teściowa kiedyś ugotowała i wiedząc, że lubię uprzejmie mnie na nią zaprosiła.
Poleciałam do kuchni nęcona smakowitym aromatem, wywołującym ślinotok, którego łakomy bokser czy dog de bordeaux by pozazdrościł. :oops:
Dopadłam gara, machnęłam chochlą i zamarłam.
Moim oczom ukazał się koszmarny widok.
Zupa była gotowana właśnie na kurzych łapkach! Zgroza!
Efekt był oczywisty. :oops: Ale dzieki niemu miałam wymówkę czemu nie chcę jeść.
" Chyba coś mi zaszkodziło :( "
Pewnie, że zaszkodziło i dobrze wiedziałam co! :x
Jak można zrobić taką krzywdę człowiekowi? Chyba tylko teściowa to potrafi. :?
Skutki uboczne były jeszcze innej natury.
Teściowa patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, przebierając palcami. :?
Wiedziałm, że pomaga sobie w liczeniu :lol: i zastanawia się, czy aby w najbliższym czasie nie zostanie babcią. :wink:
Przez dobrych kilka tygodni, co mnie kobieta zobaczyła, to uruchamiała paluszki w wiadomym celu. :lol:

:ryk: :ryk: :ryk: :lol:
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt mar 19, 2010 8:33 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

eeeeee tam kurze łapki są super. Fajnie można "wycyckać" ten tłuszczyk spomiędzy kurzych pazurków :twisted: gorzej jak paznokcie nie wyrwane, trochę makabryczna sprawa, ale co tam dla twardzieli!!
:twisted: :twisted: :twisted:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 19, 2010 8:42 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

magdaradek pisze:eeeeee tam kurze łapki są super. Fajnie można "wycyckać" ten tłuszczyk spomiędzy kurzych pazurków :twisted: gorzej jak paznokcie nie wyrwane, trochę makabryczna sprawa, ale co tam dla twardzieli!!
:twisted: :twisted: :twisted:


Madzia, walnę Cię zaraz, ja właśnie śniadanie jem :evil:
błeee
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt mar 19, 2010 9:16 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

OO, jakie tu wstrętne anatomiczno-makabryczne tematy poruszacie. :? A ja sobie weszłam, żeby oko nacieszyć nowymi fotami. :1luvu: Ja bym wolała, że by moje futra jadły tylko brokuły i koperek :)

Dama Ya

Avatar użytkownika
 
Posty: 6656
Od: Pt sty 30, 2009 21:44
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski

Post » Pt mar 19, 2010 9:42 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

magdaradek pisze:eeeeee tam kurze łapki są super. Fajnie można "wycyckać" ten tłuszczyk spomiędzy kurzych pazurków :twisted: gorzej jak paznokcie nie wyrwane, trochę makabryczna sprawa, ale co tam dla twardzieli!!
:twisted: :twisted: :twisted:

O matko! 8O Wyobraźni przestrzennej to nie mam, ale za to mam całkiem dobrze rozwiniętą umiejętność wizualizacji.
Chcesz mnie zabić? :wink:
Nie dość, że od tygodnia wcinam gołąbki, na które czwartego dnia już patrzeć nie mogłam? :ryk:
A Amory zostało już tylko 5 puszek :!:
Wspólnie postanowiliśmy, że damy radę i przetrawimy to traumatyczne menu :mrgreen:
Koty niechętnie, ale jednak współpracują :mrgreen:
Co nas nie zabije, to wzmocni :ok: , pomijając te kurze łapska!
/Wodyyyyyyyyy :!: :!: / :oops:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 27, 2010 21:18 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Hej :?: :?: :?: :evil:
Czy aż tak wszystkich "osłabiły" te kulinarno-horrorystyczne tematy :?: 8O
Bo się już zaczynam martwić czy wszyscy przeżyli...
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23788
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 28, 2010 9:04 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Żyjemy :mrgreen: w pełnym składzie :lol:
Obwieszczam wszem i wobec, że moje koty, to najdzielniejsze koteczki na świecie :!: :mrgreen:
Żebym nie była gołosłowna, to informuję że dziś kotusie pokonały ostatnią puchę Amory sensitive :!: :!: :!:
Słodyczki moje najkochańsze :1luvu: doceniły mój wkład pracy i ogrom poświęcenia włożone w konsumpcję ich mielonego indora :lol:
Ja docenię ich umiejętność współpracy i więcej nie kupię tego g....!
A poza tym, to chyba się martwię :? , bo albo Miodzio rośnie za wolno, albo Maleństwo za szybko :?
Może to urojenia, gdyż od miesiąca z żadnym nie byłam u weta, a to stan dla mnie nienaturalny.

Ostatnio, dla odmiany, Maleństwo zafajdało pościel mojej córki i zdumiała mnie jej prawidłowa na ten fakt reakcja :lol:
"Mamoooooooo! Kupę zrobił!!!! 8O.... /odgłosy szorowania, tarcia, szelesty/.... ale ładną jak chcesz wiedzieć :!: "
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 28, 2010 9:58 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

selene00 pisze:Ostatnio, dla odmiany, Maleństwo zafajdało pościel mojej córki i zdumiała mnie jej prawidłowa na ten fakt reakcja :lol:
"Mamoooooooo! Kupę zrobił!!!! 8O.... /odgłosy szorowania, tarcia, szelesty/.... ale ładną jak chcesz wiedzieć :!: "


he, he :mrgreen:
Kika wyssała szajbę kocią z mlekiem matki. To już nieuleczalne :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 28, 2010 14:10 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

pisiokot pisze:
selene00 pisze:Ostatnio, dla odmiany, Maleństwo zafajdało pościel mojej córki i zdumiała mnie jej prawidłowa na ten fakt reakcja :lol:
"Mamoooooooo! Kupę zrobił!!!! 8O.... /odgłosy szorowania, tarcia, szelesty/.... ale ładną jak chcesz wiedzieć :!: "


he, he :mrgreen:
Kika wyssała szajbę kocią z mlekiem matki. To już nieuleczalne :D

:ryk: :ryk: :ryk:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23788
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 29, 2010 23:27 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Poległam! :(
Całą kurację szlag trafił! Miodek doprowadził mnie dziś do rozstroju nerwowego! :evil:
Zaczął już wczoraj, ale wczoraj udawało mi się jeszcze znajdować w jego poczynaniach elementy zabawne.
Ukradł np. worek z herbatą, tak że znajdującą się w szklance cytrynę katapultował na całkiem wysoko umieszczoną półkę i zapitalał z nim po chałupie, nie pozwalając odebrać sobie cennej, kapiącej zdobyczy. :lol:
Pod wieczór wszyscy byliśmy hm... zmęczeni jego towarzystwem. Wchodząc do kuchni, zastałam niecodzienny widok. 8O
Silence i Noise zgodnie przycupnęli na najwyższej kuchennej szafce. Chyba obwieścili ewakuację, ale dla mnie miejsca tam nie było.
Jak dotąd cierpliwie znosiłam Miodkowe wybryki. Jego slalom między moimi rękami w czasie, gdy usiłuję zmywać, usuwałam wszelkie badyle i akcenty "estetyczne", które kotusiowi przeszkadzały, sprzątałam niedoschnięte pranie, bo Miodzio lubi pustą suszarkę itp. Chłopak nie odpuści żadnej okazji, by nie skoczyć mi na garba, w czasie sprzątania kuwet, przemieszcza się pełnym galopem po mojej osobie, taranuje z rozpędem wszystko to, co znajdzie się na jego drodze, a to, czego na niej nie ma, też zahaczy!!!!
Dla Miodzia moment, gdy przywdziewam koszulę nocną, to sygnał do wzmocnienia aktywności.
Rozumiałam, że kot to stworzenie nocne i uważałam, że się zgramy, skoro jestem typem nocnego marka.
Zawsze cierpliwie czekam, aż Skarbek :? się wyszaleje, by wreszcie móc przybrać pozycję horyzontalną.
Ponieważ moje wyro znajduje się na trasie jego galopów, a Skarbek :? czasem robi zmyłki, bo jednak jeszcze nie dość się wyszalał, naciągam kołdrę na łeb, próbując ratować życie i zdrowie.
Naprawdę rozumiem, że większość kotów reprezentuje typ sowy.
Czemu więc mnie, trafił się piep.....y skowronek??!!! :!: :?:
Nieco po 4tej nad ranem, obudziło mnie wielkie "łub".
To oczywiście wazon, przewracany wielokroć za sprawą umieszczonych w nim badyli. Badyle dawno wyrzuciłam, bo miały wyjątkowo magnetyczny wpływ na koty, ale dziś w nocy wazon znów zaczął przeszkadzać.
Wstałam, postawiłam.
Po chwili "jeb".
Miodek nasłuchał się chyba bajek o dżinach, bo próbował do wazonu się wcisnąć. Zadanie awykonalne nawet dla tak zdolnego egzemplarza, no chyba że byłby chomikiem. :roll:
Wstałam, wyniosłam do łazienki.
Zaczęły się galopy.
Naciągnęłam kołdrę na łepetynę, tłumacząc sobie, że to tylko trwać będzie kwadrans, góra dwa kwadranse!
Zawsze wytrzymywałam, choć przyznaję że zdarza mi się zrywać z łóżka z okrzykiem " ku....a Miodzio!!" /Sąsiedzi, albo będą mnie gnębić za zakłócanie ciszy nocnej, albo przezwą mnie Puchatkiem./
Niestety stan pobudzenia koteczka miał utrzymywać się kilka godzin.
Wstałam, dałam pierwsze śniadanko.
"Obeżre się, to się uwali!" - myślałam z nadzieją.
Pojadł, ale nie poległ. :evil:
6.10 zadzwonił budzik. Wstałam mocno przetrącona. Dzielnie zniosłam Miodkowe towarzystwo w łazience, polegające na podtykaniu zgrabnego łebka w strefę plucia pastą do zębów, spychaniu z sedesu, uwalaniu się na aktualnie używanym ręczniku.
W czasie prób poprawiania urody, a raczej upodobniania się do ludzi o zdrowych zmysłach, Miodzio kilkakrotnie odbił się od moich pleców, czekając momentu, gdy wyciągnę kredki, maskary i inne niebezpieczne dla oczu przybory.
Hm.... dzień jakich wiele.
Wreszcie się wkurzyłam!!!
"Miodzio!! Jak jeszcze raz mi TO zrobisz, to ci przywalę!!! Zobaczysz!!" - zabrzmiało złowieszczo.
Diable wcielone, wszelkie moje próby okiełznania jego demonicznej natury, ma od zawsze w okolicach nasady rudego ogonka! :!: :evil:
Spojrzał na mnie z ironią i niedowierzaniem.
:kotek: "A co mi zrobisz? Złapiesz mnie??? Powodzenia!!! : " :twisted:
Jakby na poparcie, tego co myśli na temat moich pogróżek, chwilę póżniej oberwał firankę.
Po raz pierwszy odkąd mam koty / bo jak miewam faceta, to znacznie częściej!/, z ulgą opuściłam domostwo i udałam się do pracy.
Cały dzień prześladowało mnie prawo Murphiego.
Hm.... a ludzie twierdzą, że to czarne koty przynoszą pecha! Te stereotypy!!! :roll:
Obrazek

selene00

 
Posty: 6280
Od: Nie gru 13, 2009 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 30, 2010 6:23 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Selene, zapewniłaś mi humor na cały dzień, uśmiałam się do łez :lol: :ryk: , cudne :smiech3:
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Wto mar 30, 2010 8:01 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

ale masz wariata w domu!!!!!!!!! ja pierdziu!!
a myślałam, ze mojego Ryśka żaden kot nie jest w stanie pokonać w ADHD!!!!!!!!!
Jakże się cieszę, że się myliłam :twisted:

ale na pocieszenie powiem Ci, że mój 2 letni obecnie Ryszard już nieco się uspokoił ;) nadal ma ADHD, z uporem maniaka wywala mi wszystkie patyczki do uszu w łazience oraz rozwija cały papier toaletowy, urządza gonitwy po moim łóżku i twarzy :evil: ale już rzadziej!!!
W tej chwili mały schizofrenik jest ukierunkowany od 2 miesięcy na aportowanie myszek, więc rzucamy, póki nam ręce nie pomdleją i jakoś się żyć da :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
czego i Tobie życzę :D
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 30, 2010 8:59 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

Iwona padłam :ryk:

Ech, skąd my to znamy :D.
Po moim pierwszym kocie (który trafił do mnie jako trzymiesięczny młodziak) obiecałam sobie, że nigdy więcej gówniarstwa, nigdy, never :!:. Tylko spokojne, grzeczne starowinki - leniwie przesypiające całe dnie.
Z kolei co to za życie bez odrobiny szaleństwa (kociego) :wink:.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 30, 2010 11:00 Re: Kototerapia, czyli kuracja antystresowa;-)

bardzo przepraszam ale się setnie ubawiłam :ryk:
cudny opis współżycia z kotem :ryk:
ObrazekObrazekObrazek
ZAPRASZAM NA WYPRZEDAŻ U CYNAMONA I WANILII:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=134893&p=8123784#p8123784

cynamon i wanilia

 
Posty: 3580
Od: Sob maja 24, 2008 20:16
Lokalizacja: konin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości