mmk pisze:Strasznie tu cicho... Mam nadzieję, że wszystko w porządku!

Ano cicho.
Czasami zdarza się taki dzień, że trzeba by być w przynajmniej trzech osobach żeby ogarnąć wszystko.
Wczoraj.
Pierwsza z tych osób powinna była ogarniać dom, jak zwykle. Podłączać Sonka do kroplówki, karmić i poić po troszeczku na siłę.
Druga z tych osób powinna była pojechać do urzędu, załatwić zakupy i odebrać wyniki badań Sonka i Rewo. [Na marginesie dodam, że Rewo - oki. Sonek - dramat - kreatynina 10,17, mocznik 399, parametry czerwonokrwinkowe - w dół. Wstawię jeszcze dziś szczegółowo.]
Trzecia z tych osób powinna była opracować i wstawić w paskudny wątek `komorniczy` swoje
expose.
Jako że jestem tylko jedna, musiałam dokonać pewnej hierarchizacji swoich działań. I efekt jest taki, że kiedy skończyłam opracowywać
expose, wątek okazał się być zamknięty. Wysłałam tekst do moda razem z prośbą o zamieszczenie w wątku. Nie wiem, co z tego wyjdzie dlatego zamieszczam ten tekst w swoim wątku, żeby nie było, że się schowałam i tylko prywatnie udzielałam Mirce wsparcia duchowego telefonicznie. Nie jest to tekst do dyskusji i z założenia taki był mój zamiar. Wiem, że pewne komentarze na temat wątku z KŁ krążą po prywatnych wątkach udzielających się w nim stron. Jako że z przyczyn `losowych` nie dałam rady udzielić się we właściwym miejscu, chcę by również podczytujący mój wątek `życzliwi` dowiedzieli się, co było przyczyną mojego milczenia wczoraj i poznali moje zdanie na temat tamtej dyskusji.
TEKST:Femka pisze:ale kogoś mi tu w wątku brakuje...

Gdybym miała tupet równy Twojemu, pomyślałabym, że chodzi o mnie.

:confused:
Nie doczytałam wszystkiego dokładnie - przyznaję. Jednak mój dzień pracy nie zamyka sie w ośmio, czy nawet dziesięciogodzinnym pensum, po wyczerpaniu którego mogę mieć tzw. czas wolny. [Choć zauwazyłam, że niektórym nawet `czas pracy` pozwala na udzielanie się tu i ówdzie.]
Żeby było mi łatwiej pewne sprawy wyłuszczyć dokonałam pewnej schematyzacji dostępnego materiału.
Trzy rzeczy:
1. praca
2. adopcje, ogłoszenia
3. `życzliwe` rady, `taktowne` oferty pomocy i reakcja na owe.
Dwie postawy:
- Zapobiegliwi i Nieodpowiedzialni.
Dostałam na PW kilka dobrych rad, żeby nie udzielać sie w tym wątku. Powody podawano mi różne - jednak większość z nich da się podsumować jednym: `zaszkodzisz sobie`. Nasuwa mi to na myśl dodatkowa refleksje powiązana z nierównym traktowaniem proszących o pomoc na forum [nie chodzi mi o to, że nie następuje `równy podział` środków, ale o to, że jednym proszącym można dokopać, innym nie wypada, innym jeszcze wręcz nie wolno].
Refleksja: `pokorne ciele dwie matki ssie`. Od dzieciństwa to powiedzenie, często stosowane wobec mnie jako argument, budziło we mnie sprzeciw. `Bądź grzeczna, a więcej zyskasz.` A ktoś posądzał Mirkę o wyrachowanie... cóż byłoby prostszego - pokajać się, a oferty pomocy popłyną przecież szerokim strumieniem.
A teraz metafora: jednego psa trzeba nieźle skopać, by wreszcie zaczął gryźć, a są takie, które kopnięte raz oddadzą natychmiast, co więcej, będą pamiętliwie kąsać właściciela nogi, która kopnęła pomimo tego, że tym razem w ręce będzie miał smakołyk. Jednak niektórym wydaje się, że stosując większą przemoc, nauczą tego kąsającego grzeczności.
Ludzie reagują różnie. Nawet na te same sytuacje, czy okoliczności. Oczywiste? A jednak...
Ktoś by podwinął ogon pod siebie i przyjął kompletnie nietaktowana propozycję `pomocy`, a ktoś inny nie. Tylko o czym to właściwie świadczy?
Dowiedziałam się z tego wątku wiele o pracy.
Choć wątek dotyczy personalnie Mirki, pewne kwestie odniosłam do siebie. Dlaczego do siebie? Z powodu jednego, prostego kryterium - mój dom jest domem wielozakoconym. Z tego to powodu wiem, jak wygląda organizacja takiego domu, wiem jak wygląda `wygodne` życie przy kotach, wiem ile kwestii organizacyjnych i jakiego wysiłku to wymaga, żeby koty były zaopiekowane na odpowiednim poziomie.
Zatem. Żadna praca nie hańbi? Otóż nie. Moja praca hańbi. Moja praca przy 30 kotach jest hańbą. Bo jest robieniem tego, co lubię i co umiem robić, a na co zupełnie nie ma popytu, a zatem nie przynosi mi dochodu. Dowiedziałam się przede wszystkim, że praca to jest wtedy, gdy ktoś ci płaci. Przemknęła nawet koncepcja PDT. Ale zaraz - a co z `zarabianiem na kotach`? Nooo, nie, to przecież niegodne, każdy by tak chciał. To ja w takim razie proszę, by te osoby, które w tak dowcipnych słowach wyrażały te chęć - zróbcie to. Nie musicie od razu brać kotów Mirki, czy moich. Daleko nie musicie szukać, by skompletować własną `kolekcję`. Zróbcie to - oddajcie swoje mieszkanie, podporządkujecie swoje życie stadu kotów, organizujcie fundusze na ich leczenie i żywienie.
Dlaczego etatowa praca członków [co prawda niektórych tylko] fundacji jest ceniona, a to co robi Mirka jest złe? Fundację, a więc i nieliczne wśród fundacji prozwierzęcych pensje również finansują darczyńcy. Żeby nie podpierać się moim, czy Mirki przykładem wspomnę choćby Azyl w Konstancinie. Jego założycielka też zaczynała prywatnie, od wysiłku radzenia sobie z kocią bezdomnością tym, co miała do dyspozycji. Pomaganie na szerszą skalę to nie incydentalne działanie w razie konieczności stającej nam przypadkiem na drodze wśród naszych innych życiowych spraw. Tak naprawdę PDT są jedyną sensowna alternatywa dla schronisk [ale to temat na osobny wątek - może Zofia&Sasza założy takowy].
Na marginesie tego, czego dowiedziałam się o pracy [moja nie jest warta uznania] zauważyłam, że jeśli ktoś obnosi się z tym, na co go stać, to jest super - jemu wolno, bo on zarobił na to ciężką pracą. Ja, choćbym nie wiem, jak ciężko pracowała przy swoich kotach, nie dorobię się niczego ale to mój wybór tylko nie rozumiem dlaczego mam pokornie znosić czyjeś tak nietaktowne i miejscami wręcz chamskie epatowanie swoim bogactwem. Co więcej znam ludzi, których stać na wiele więcej niż osoby obnoszące się w wątku ze swoim dobrobytem - nie dość, że nie zachowują się w ten sposób, to jeszcze można na nie liczyć w każdej trudniejszej sytuacji.
Wałkowane już niejednokrotnie adopcje i brak ogłoszeń. Kiedy się spojrzy na dobre foty kotów, które Mirka robi, widać ładne, zadbane koty, wiele z nich w typie rasy. [Tak BTW - a gdyby były zaniedbane tak, ze widać byłoby to na zdjęciach? Kolejny punkt by się doczepić.] Tylko ktoś, kto czyta watek Mirki i czasami jej wpisy w innych wątkach wie, że to `kolekcja` w niewielu tylko przypadkach różni się od mojej `kolekcji`. Znany tekst Mirki: `idę karmić rude`. `Karmić rude` - przynajmniej cztery razy dziennie namoczona karmę dwa koty [w typie rasy, a jakże] mają wkładaną do pyska, bo same nie jedzą. Zagłodziłyby się nad pełna miską. To właśnie o tych rudych wspomniała Mirka odpowiadając Femce, że dla niej zarezerwuje Chada i Red Gizmo. Dodatkowo te właśnie dwa mają zwyczaj nie załatwiać się w kuwecie.
Ogłoszenia? Dalia, taka oburzona, że Mirka nie zechciała skorzystać z jej oferty pomocy w adopcjach - sama Dalia prosiła w tym wątku Marylę, by pomogła jej wyadoptować długowłose tymczasy, bo sama jakoś nie może.
O ogłoszeniach Śliwki na kilku portalach [nie tylko na jednym koty.sos] już było. O wydawaniu kotów `pod dyktando` i `w ciemno` [na poręczenie forumowiczów] też było - przede wszystkim w wątku o DT - wystarczy sobie doczytać.
Dwie postawy, o których wspomniałam na wstępie.
Tak, każdy układa sobie życie, jak chce i jak potrafi. Wybory każdego z nas, ich konsekwencje ponosimy sami. Kto nie chce pomóc komukolwiek - nie musi - może. A właśnie. Cudne stwierdzenie Femki - "w kwestiach kocich ja nic nie muszę, za to mogę". Otóż nie. Nic nie musi ale też niewiele może tak naprawdę. Np. nie może wziąć choćby tych kotów od Mirki, które wg niej stracą dom. Nie może - bo jest... zapobiegliwa. To w sumie nic złego być zapobiegliwym. Ale w tym akurat przypadku hipokryzją jest stwierdzenie, które jest również autorstwa Femki, że `to grono paskudnych prześmiewców będzie ratować koty Mirki, jak ratowali koty B.W`. Otóż nie - żaden z napastliwych nie weźmie żadnego kota od Mirki, tak jak nie wziął żadnego kota z Boguszyc.
Gdzie trafiają takie koty? Takie koty trafiają do Nieodpowiedzialnych. Bo to do nich zwykle dzwoni wet, kiedy ktoś mu zostawi kota na wycieraczce gabinetu, do nich dzwonią bezradne karmicielki, to takie osoby biorą kolejnego kota, któremu grozi uśpienie, mimo że może żyć.
Naprawdę nie uważam, by bycie Zapobiegliwym było czymś złym. Złe jest jedynie to, ze niektórzy Zapobiegliwi usiłują zrobić ze swojego sposobu na życie obowiązująca normę w dodatku ustawiona wyżej w jakiejś absurdalnej hierarchii wartości niż sposób na życie Nieodpowiedzialnych.
Forum to nie sąd. Mirka nie stoi przed ogólnoforumowa Komisją d/s Udzielania Wsparcia. Komisją, przed która musi się czymś wykazać, sprostać jakimś kryteriom. Na szczęście [jej, moje i wielu innych osób] to ci, którzy mogą wesprzeć sami decydują komu i w jakiej formie udziela wsparcia.
Nie poruszyłam tu wielu kwestii: stażu na forum i powiązanej z tym `mądrości` w ocenie sytuacji; `infantylnych lasek od aniołków`; kwestię wykorzystania osoby kotek72 przez casicę, by mieć jeszcze jeden `kijaszek` na Mirkę i wielu innych kwestii.
Nie będę polemizować z uwagami do mojego tekstu - bo jest to swego rodzaju expose. Cytaty mam zebrane w osobnym miejscu i gdy ktoś ciekaw - udostępnię. Nie chciałam ich tu umieszczać, gdyż rozdęłyby i tak rozdętego posta.
Dla mnie EOT.