wiem wiem cisza
ale jak pomysle co mam napisac, jak wyglada sytuacja u dzikusow i u mnie to az mi jest siebie zal
wiedzialam ze bedzie mnie to wiele wysilku i czasu kosztowac
ale nie myslalam ze psychicznie siade
w zeszlym tygodniu rozchorowala mi sie starsza kocica ktora wzielam przed zima z ulicy
w momencie dostala zapalenia pluc, wyrok kalicywiroza
nie przezyla mimo ze walczylysmy 5 dni z dusznosciami
jak mi ktos powiedzial wyslalam ja na tamten swiat
i to jest niestety prawda bo najprawdopodobniej ktorys dzikus to przyniosl
pochorowal mi sie starszy kocur takze z ulicy bedacy u mnie juz prawie rok - bylo ciezko ale jest poprawa
pochorowala sie i czarna i bura kotka od starszej kobiety, z nimi tez lepiej, odwiozlam je juz z zapasem antybiotyku
dwie kotki spod poczty z kolei dostaly kataru i raczej jest to herpes
sa stabilne, choc jedna nie pozwala nic przy sobie zrobic
codzienne walka o podanie antybiotyku
mlodsza pozwala wiec dodatkowo kropie oczy, wiec jest lepsza
i bilam sie z myslami czy lapac i kastrowac dalej dzikusy
mimo tego ze oddzielam koty z roznych grup w osobnych klatkach
mimo ze dezynfekuje co chwile transportery
i tak jak widac wirusa jestem w stanie przeniesc
ale dalej kastruje liczac ze bedzie dobrze
jesli zle robie napiszcie!!w piatek wykastrowalam 2 kotki od pana Janka i kocura z worka, kotki wygladaly na po rujach
w poniedzialek wykastrowalam 1 kotke i 1 kocura od pana Janka i kotke z worka, wczesne ciaze
majac mozliwosc pojechania jutro na kastracje
dzis z karmicielka pojechalysmy lapac koty w miedzygorzu
zlapalysmy 4 kotki i chyba kocura, 2 kotki grube, jutro sie okaze co w nich
caly czas jestem w stresie czy odpornosci im wystarczy na to wszystko 