No to chyba w końcu napiszę.
Zaraz po założeniu wątku zadzwoniła Aamms, ustaliłyśmy, że ściągam kotkę do Łodzi, kombinuję jakiś krótki tymczas, na kilka dni, a Aamms jak najszybciej po nią przyjeżdża.
Po rozmowie z właścicielką plan ułożył się taki:
właścicielka w czwartek rano przyjeżdża do Łodzi coś załatwiać, więc przywozi kotkę do lecznicy (wiadomo - niezawodna CC)
w lecznicy kotka zostaje na badania - krew i mocz, i jeśli wyniki ok, sterylka
a potem już "tylko" długotrwały tymczas i transport do tego tymczasu
Wczoraj (czwartek) rano cisza, w południe cisza, w lecznicy kotki nie ma, pani telefonu nie odbiera

,
w końcu sms - nie mogła przyjechać do Łodzi, szef ściągnął ją do pracy, zadzwoni.
I wieczorem zadzwoniła - jej siostra
Że kotka jest taka kochana, że ona nie może pogodzić się z jej oddaniem, że weźmie ją do siebie, że skoro my chcemy sprobować wyprowadzić ją z tego sikania na wszystko, to ona też może spróbować, że prosi o rady i i namiar na dobrego lekarza
No.
Rady i namiar dostała, kontakt do Aamms persospecjalistki też,
a myśmy sobie z Aamms trochę łezek w sluchawki puściły
Trzymajmy kciuki za śliczną Pati i jej opiekunkę
