Witam,
Nie chce Ci robic wielkiej nadzieji, ale moje cudo nad cudami zostało znalezione z wiszącą jeszcze pępowinką razem z martwym rodzeństwem. Ktoś najprawdopodobniej poprostu wyrzucił kociaki w krzaki a ramach pozbycia się ich. Jako, że nie lubiłam kotów wziełam go raczej z ciekawości gdyż byłam pewna że i tak zdechnie. Pierwsze karmienie odbyło się zwykłym krowim mlekiem ze sklepu gdyż nie wiedziałam czym. Później był NAN2, a pozniej leciał na mleku skondensowanym z puszki. Tym słodkim tylko w werski LIGHT - 20%tłuszczu. Obecnie jest gigantem kocim. Tylko ma alergie pok. i ADHD, ale wet (a nawet 3 powiedziało, że raczej wszytski"butelkowe" tak mają). My byliśmy pewni że Stefanek nam zejdzie dopóki nie zrobiliśmy pierwszej kupki. Po otwrzeniu oczek już w ogóle byliśmy pewni, że mamy kota

Karmienie co 2-3 godziny dogrzewanie. MASOWANIE BRZUSZKA i mycie go watką namocząną w ciepłej wodzie oraz dużo duzó głasiów

A i nasz Stefanek zrobił pierwszą kupę dopiero po kilku dniach. Powodzenia. Nam się udało, choć nie mieliśmy pojęcia o kotach i nie byliśmy nawet u weta, bo nie mieliśmy możliwości. Powiem odrazu, że będzie to najcudowniejszy kot świata

EDIT: trochę okłamalam, mieliśmy pojęcie o kotach, ale nie o malusich oseskach.