Tak naprawdę chodzi o to, czy zdążymy z eutanazją, czy nie.
To stary kot, z początkiem niewydolności nerek. Jeśli zostanie w Fundacji - będzie wiadomo, kiedy podejmować decyzję: kot przestanie jeść, będzie osowiały, a że nie pozwala na bliższe kontakty w celu leczenia, takie objawy będą jednoznaczne. Jeśli zostanie wypuszczony i kiedy nie pojawi się na karmieniu - dziewczyny będą miały świadomość, że być może umiera gdzieś w krzakach na mocznicę.
Dylemat jest nierozstrzygalny w warstwie teoretycznej. Z prostego względu - nie da się dowiedzieć od kota, jak chciałby umrzeć. Pragmatycznie rzecz biorąc - jakakolwiek decyzja będzie podjęta, będzie decyzją z założenia `światopoglądową`. [Za każdą z opcji stoi jakieś przekonanie o tym, co `wybrałby` kot.]
Wiem, że mój post niczego nie wyjaśnia i niczego nie ułatwia.
To jedno z tych miejsc w naszej działalności, w których każde rozwiązanie jest równie dobre i tak samo złe.
