Mieszkańcy są okropnie przeciwni kotom, za płotem golębiarz.Tylko ja dokarmiam , za co mam mnostwo nieprzyjemnosci , ale wyprowadzam sie stąd niebawem.W ciągu kilku lat wysterylizowalam stąd kilka kotek , kociakom znalazlam dom, ale wszystkie wysterylizowane kotki w bardzo krótkim czasie zniknęly.
Te dwie pojawily sie latem, prawdopodobnie matka i corka.Mloda ma 6-7 miesiecy. Postawilam 2 lata temu budkę , którą kupilam za 400 zl , ale poniewaz na terenie wspolnoty mi nie pozwolono , to stoi ona za plotem na dzialce obok, która zostala sprzedana w zeszlym roku i niebawem zaczną się roboty, będą wyburzac ruderę ,ktora na tym terenie stoi i z pewnoscia budka będzie wywalona.A obok ruchliwa Kartuska na której latem zginął pod kolami braciszek mlodej:(
A piszę o tym bo pomyslalam zeby moze znalezc im jakąs stajnię czy stodolę gdzie bylyby bezpieczne i gdzie bylyby dokarmiane.Budka poszlaby z nimi.
Zobowiazuję sie łożyc na ich wyzywienie .
Zna ktos moze takie miejsce?
Strasznie sie dołuję tą sytuacją i nie wiem co mam robić

Kotki są dzikuskami .