Krysia już zainstalowana w swoim pokoiku
Szczerze mówiąc, to już zdążyła poznać całe mieszkanie poza łazienką

Nie syczy, nie prycha, może jeszcze sama się nie łasi, ale głaskana aż kładzie łepek na podłodze
Pawików żadnych nie było, kuwetka póki co tylko obwąchana, papu i picu na razie be. Musi się dziewczynka zaaklimtyzować, więc na razie to mnie nie martwi. W końcu raptem jest u nas dwie godziny

Chwilowo fotek miziankowych nie ma, bo TŻ kontuzjowany w kolano i nie bardzo może za fotografa robić, a ja nie chcę jej straszyć. Ale postaram się wyczaić dobry moment

Niby taka puchata, ale jak ją brałam na ręce (zero sprzeciwu i pazurów) to taka jakaś delikatniutka jest i to futerko takie jakieś marne w dotyku, ale to może być subiektywne odczucie, bo w podświadomości mam, że Krysieńka miała problemy zdrowotne. Mogę więc nie oceniać trzeźwo sytuacji

Trzymajcie kciuki, by dziewczynka szybko się zaaklimatyzowała
