Ona nie jest bardzo goła;)Ale i tak ją zostawiłam w osobnym pokoju....najpierw się dowiem co jej dolega a pozniej zadecyduję czy izolujemy dalej czy pozwalamy na swobodne poruszanie się po całym mieszkaniu, jutro wizyta u weta,dopiero w godzinach popołudniowych,po wizycie napisze jaka jest diagnoza;)Pewnie od weta wrócę bez Alszy.Zostawię ją na sterylkę,to najważniejsze,bo niewiadomo czy kotna:/Mi sie wydaje ,że tak:/
martaslupsk pisze:Wysypałam pół mieszkania kocimiętką,żeby Alsza się lepiej poczuła....a wyszło,że Alsza śpi na fotelu a Diego i Wirus szału dostały:P:P
Mówiłam, że Wirus zaraził się od Diego. Teraz będziesz im obu psychotropy podawać.
jeeejku, jaka wspaniala wiadomosc, choc tez serce podeszlo mi do gardla jak przeczytalam, ze Alsza zniknela dobrze, ze juz w nastepnym poscie dopisalas, ze sie pojawila u Ciebie w domu.... uffff....
strasznie sie ciesze, ze mala jest juz bezpieczna - umaszczenie ma bajeczne i taki kochany charakterek - dobrze, ze jej sie poszczescilo - oby te łyse placki udalo sie szybko wyleczyc
Wszystko pięknie zjedzone;)Rano dopomniała sie o dokładeczkę mięska....dałam jej gotowanego kurczaczka.Wczoraj wujadła całą miseczkę suchego.......aż łykała tak jej się chciało.....3 minuty nie było chrupeczek;)
I teraz poprosimy o brawa dla Alszy:.....qpolek w kuwetce BYŁ!!!:)
Czyli warto było pojechać na wczasy nad morze, spotkać na swej drodze tą kochaną burasię i napisać o tym na forum Nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa, że ona jest już w domu. Od razu zapadła mi w serce, bo tak się łasiła i przytulała do mnie i do mojej mamy Oczywiście pomogę (chociaż finansowo) w jej leczeniu. Proszę o nr konta, to coś prześlę
Mała jest BOSSSKA:) chodzi za człowiekiem krok w krok,łasi się do nóg ,do twarzy o wszystkeigo co ma pod reką.Wczoraj się rzuciła na jedzenie,dzisiaj juz jadła normalnie;) Koty toleruje...na psy sie stroszy ale nie atakuje. Mój mąż się tylko bał żeby nam się nie okociła na fotelu:P:P:PKurcze mam tylko nadzieje że ten brzuchol nie jest przez kłopoty z jelitami takie jak miał Wirus:/ Podebrałam Wirusiakowi trochę suchej sensitivity....bardzo jej smakowała:) To cudo nie kot:) Zaraz pstryknę jej fotke;)