zeberka4, po swojego Foczka (i śp. Myszkę) jechałam spod Katowic do Karpacza (nie dysponuję takim luksusem jak samochód), żeby wyadoptować trzy fretki, jechałam po nie do Wrocławia...
Już nie wspomnę o Frei, gdzie by mogła się narodzić, jechałam do Rzymu z Niobcią, gdzie mieszka jej ojciec.
Fretka w podróży (tej parominutowej jak i 24-30 godzinnej), dobrze zaopatrzona i doglądana, czuje się wyśmienicie, ktoś, kto pisze, że mu daleko, albo zrzuca to na stres zwierzaka podróżą (skąd może wiedzieć, jak fretki jeszcze nie posiada?) ma u mnie duży minus.
Najpierw jest dowieź mi zwierzaka bo ja mam za daleko, a później co będzie, zawieź za mnie mojego zwierzaka do weta, bo ja mam za daleko?
Dziękuję
