Szylkretowa Laura - i pojechała do Chorzowa... :)

Śliczniutka jest, i taka... drubniutka.
A z czasem, jak dojdzie do siebie i jej sierść nabierze blasku i koloru to będzie prawdziwa piękność :!:

kotekŁatek pisze:Śliczniutka jest, i taka... drubniutka.
A z czasem, jak dojdzie do siebie i jej sierść nabierze blasku i koloru to będzie prawdziwa piękność

Piekność to już jest. :1luvu:

Co u niej?

Laurka się pochorowała...

Kicha, smarcze, kaszle i trzepie główką...
Z noska leci, ale w płucach czysto.
Temperatury nie ma na szczęście.
Dostała 3 kłujki i tableteczkę i oczywiście antybiotyk do domu...
Apetytu nie straciła, choć tak naprawdę to niedługo trzeba będzie pomyśleć nad ograniczeniem pannicy żarełka... bowiem chudzinka Laurcia waży... 4,15 kg

łoj. Przeziębiła się? biedulka.
a waga niczego sobie :ok:

Właśnie nie bardzo wiem gdzie ona się mogła przeziębić...

Wczoraj po lekach było już lepiej.
Antybiotyk mamy na 5 dni. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Nie wiem tylko, co z powtórką szczepienia na grzyba... Przydałoby się, a jakoś tak w weekend przypada termin... Ale może do tego czasu już będzie po chorobie...

Duszek686 pisze:Właśnie nie bardzo wiem gdzie ona się mogła przeziębić...
Wczoraj po lekach było już lepiej.
Antybiotyk mamy na 5 dni. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Nie wiem tylko, co z powtórką szczepienia na grzyba... Przydałoby się, a jakoś tak w weekend przypada termin... Ale może do tego czasu już będzie po chorobie...

Pewnie po prostu jest nosicielką kk. Bidula kolorowa

Laura kicha nadal

W dzień mniej, więcej w nocy. Oczka ma czyste, nosek też dość ładny. Ale kicha takimi seriami, że dziś się zastanawiałam, kiedy skończy... Źle nie wygląda, ale w poniedziałak będziemy musieli znów odwiedzić lecznicę...

oj, trzeba rozmowę zasadniczą z Laurką przeprowadzic - co za chorowanie, domu szukać trzeba :twisted:

Właśnie wróciłam od Laury...
Byliśmy w odwiedzinach z Lakim. Trzeba było sprawdzić, jak Laurcia reaguje na innych przedstawicieli swojego gatunku...
Po wizycie - ośmielę się stwierdzić... że chyba lepiej niż na przedstawicieli ... homo sapiens...
Koty się obwąchały, Laurka posyczała trochę, odeszła, potem przyszła, znów wąchała, znów syknęła, i tak kilka podejśc... Położona obok Lakiego - znów wąchała, już bez syków i nagle liznęła Lakusiowe futerko 2 razy

A potem to już kociaste leżały obok siebie dopuki nie poszliśmy do domu...
Tak więc test na koty wypadł całkiem pozytywnie...
Laura kicha mniej. Przy nas nie kichnęła ani razu.
Nie wiem, jak będzie z Lakim, bo on pokichuje już od dawna ale tak jakoś marnie, że nie bardzo wiadomo czy zasuwać z nim do weta czy nie... No to teraz może się wyjaśni....