
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kinga w. pisze:Pisząc o drugiej operacji Kłaczka chodziło mi o... Eh, od początku. Kłaczek się zatkał - kryształy w moczu. Wet na miejscu zabrał się za wyszycie cewki moczowej (od ręki stwierdził że tak trzeba) i - jak powiedział - "cewka strzeliła" więc wyszył pęcherz. Plan B nie istniał. Tzn. wg. tegoż weta mieliśmy "poczekać ze dwa tygodnie aż się cewka zregeneruje i spróbować jeszcze raz o ile w ogóle coś z tego będzie". Ostatnia część cytatu mnie zjeżyła, stąd konsultacje na forum, u innych wetów i powtórna operacja, w tydzień po pierwszej, tym razem w Warszawie. Podczas tej operacji zaszyto mu pęcherz i zrekonstruowano cewkę. Potem jeszcze był dwukrotnie cewnikowany bo nie sikał samodzielnie, ale też wet nauczył mnie jak wymacać pęcherz, ocenić jego wypełnienie i jak masować pęcherz żeby kot się wysikał. I to można robić w domu. Właśnie bardziej wymasowywać niż wyciskać.
Twój kot miał szyty pęcherz, więc tym trudniej mu opanować teraz kontrolę sikania. Może wet pokazałby Ci jak wymasować pęcherz żeby ułatwić wypróżnienie... Brałam Kłaka na kolana, do góry łapami, głową do siebie (tylko na kolanach pozwalał się masować) i masowałam kocie brzucho obok szwów, w dół, w kierunku kociego "wylotu", a kot po chwili masowania zaczynał sikać. I tak dokąd kotu cierpliwości starczyło. Wyczuwając pęcherz można sobie go całkiem fajnie "operować" - delikatnie z uwagi na szycie, ale skutecznie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, JamesEmbet i 58 gości