<><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 20, 2010 21:50 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

KM-Lodz pisze:W sprawie ogłoszeń na KM.
Wyjaśniam po raz kolejny, z tego co wiem, my jesteśmy jedyną fundacją, która użycza swej strony osobom, które uratowały koty i proszą o pomoc w adopcji.


to też aż się prosi o komentarz...
nadal z miauczykotkiem:-) http://www.miauczykotek.pl

maskota

 
Posty: 1968
Od: Czw wrz 17, 2009 22:33
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob mar 20, 2010 21:55 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

KM-Lodz pisze:Wyjaśniam po raz kolejny, z tego co wiem, my jesteśmy jedyną fundacją, która użycza swej strony osobom, które uratowały koty i proszą o pomoc w adopcji.


Nie, nie jesteście.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob mar 20, 2010 21:58 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

miauczy kotek pisze:
KM-Lodz pisze:W sprawie ogłoszeń na KM.
Wyjaśniam po raz kolejny, z tego co wiem, my jesteśmy jedyną fundacją, która użycza swej strony osobom, które uratowały koty i proszą o pomoc w adopcji.


to też aż się prosi o komentarz...


Kotylion nie "użycza" swojej strony, ponieważ tam ogłaszamy głównie koty bardzo pilnie potrzebujące domów, ale chyba się nie zdarzyło, by na prośbę o pomoc zgłoszoną przez opiekuna jakiś kot nie był ogłaszany na wielu portalach.
Obrazek

andorka

 
Posty: 13653
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Sob mar 20, 2010 22:19 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Drogie Panie, wieczór taki piękny nie szkoda go na kłótnie ? Przecież chyba wszyscy mamy jeden cel : pomagać potrzebującym mruczkom !!! :1luvu:
Obrazek

mariolatro

 
Posty: 158
Od: Pon wrz 21, 2009 20:40
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 20, 2010 22:20 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

KM-Lodz pisze:Nie możemy odpowiadać za wpisy osób z Łodzi, które z przyczyn nam niezrozumiałych, specjalnie prowokują spięcia i konflikty, dlatego nie dziwimy się krytyki osób z innych miast.
Szkoda, że łódzkie osoby, kochające koty nie zauważyły, iż jako jedyna fundacja posiadamy lampy bakteriobójcze do likwidacji zakażonego środowiska i inkubatora do opieki nad maluchami bez matek - to też jest opublikowane na stronie - z tego widać, iż każdy czyta, to co chce przeczytać.


To nie niezrozumiałe przyczyny są powodem pytań, tylko niezrozumiałe działania - zawsze miałam ogromny szacunek do Waszej pracy przy sterylizacjach kotów bezdomnych, tym bardziej zdumiałam się widząc radość z powicia kociąt przez dziką kotkę. Też kocham koty i staram się to robić mądrze, nie sztuka pozwolić się kotkom okocić, nawet dzikim, przetrzymać je te 7 tygodni, wysterylizować i wypuścić - pytanie, co jest lepszym wyjściem dla dzikiej kotki, co jest lepszym wyjściem dla jej nowonarodzonych kociąt.
Nie raz przetrzymywałam dzikie kotki po zabiegach i wiem, że niektóre zupełnie nie radzą sobie w zamknięciu, dlatego moi weci tną kotki bopcznym cięciem, bym mogła je jak najszybciej wypuścić. Podanie tabletki takiej kotce jest zapewne mniejszym stresem - podaje je w jedzeniu - tym bardziej, że to tylko tydzień, nie 7 tygodni zamknięcia. Dobrze wiesz, że w większości te kotki sa nosicielkami kociego kataru, dobrze wiesz, że jak zacznie się sezon kociąt będzie dużo za dużo, w końcu skoro nie szczepisz, wiesz, że znów umieścisz na swojej stronie alarm o epidemii.

Kotylion nie ma lamp bakteriobójczych, nie ma inkubatorów, pewnie nie ma wielu rzeczy które ma Kocia Mama ale jakoś mi z tego powodu nie jest wstyd.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 20, 2010 22:23 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Andorko - użyczamy :) Teraz też są tam koty ogłaszane grzecznościowo oraz podpieczna For Animals. Psy też są. Jak ktoś będzie prosił o pomoc w ogłaszaniu królika, to też wrzucimy na stronkę - strona Kotyliona cały czas sie rozwija, podobnie jak działalność :)

KM-Lodz pisze:Problemem każdej fundacji, jest to, iż zawsze ma za mało wolontariuszy i pieniędzy na leczenie podstawowe i karmę. My też borykamy się z takimi problemami.


jak każda fundacja

KM-Lodz pisze:Staramy się jak możemy.


Jak wszyscy, którzy chcą pomagać.

KM-Lodz pisze:Wolontariusze nie są pozostawieni sami sobie. Mają zapewniony żwir, karmę dla kota i pakiet badań jakie nasi lekarze uznają za słuszny. To od nich zależy, jakim testom poddawane są nasze koty:)


W różnych fundacjach różnie to wyglada. Większość dba o jakość adopcji. Bo nie chodzi tylko by wyadoptować ale i zapewnić jak najlepszą przyszłość podopiecznym - to dlatego edukcja ds, rozmowy i wybory domów, i często chętny dom nie dostanie kot "od ręki", bez sprawdzenia, rozmów przed, w trakcie i po adopcji. Losy poadopcyjne kotów są równie ważne.
To są ogólne zasady adopcji przyjęte i propagowane na forum miau.
To stąd biorą się czasem up... pytania o losy kota X, zdjęcia z domu ;)

"Niechciane i Zapomniane" finansują i wszystkie badania, szczepienia, zabiegi, pobyt kota w dt. For Animals - współfinansuje, rozdaje też karmę superpremium współpracującym karmicielkom, kastruje mnóstwo kotów. "Pomagajmy Razem" pmagają głównie psom w łódzkim schronisku. "Azyl" tez raczej psy.
Kotylion - dba o jakość adopcji, od pakietu leczenia, szczepień (gdy tylko zwierzak jest w odpowiednim wieku i stanie zdrowia oraz 2 tygodnie po odstawieniu antybiotyków jeśli takowe kot dostaje), przez odrobaczenie, kastrację, zabiegi chirurgiczne, dobrą niekolorową karmę i żwir, aż do zadbania o jak najlepsze domy, edukację w kwestii zabezpieczeń okien i balkonów, dobór kota do chętnego domku, czym karmić itp, aż po "poadopcyjny serwis" czyli gotowość do doradzania gdy kot już jest w ds. Kotylion dofinansowuje tymczasy, stara się by leczenie było ze środków fundacji, natomiast żwir i karma jako że stanowią mniejsze koszta są pokrywane w większości przez dt. Też nie zostawia dt ani ds bez pomocy. Współpracuje z wieloma fundacjami - For Animals, Niechcianeiapomniane, Azyl - na stronie Kotyliona oraz w wielu miejscach netowych są poza schronowymi (czyli niekotylionowymi de facto) kotami, koty z ogłoszeń grzecznosciowych i fundacji (NiZ, FA) jak i od osób prywatnych.
[/quote]

KM-Lodz pisze:My nie będziemy pouczać naszych zaufanych wetów, bo nie mamy do tego ani podstaw, ani takiego wykształcenia. Ufamy im i postępujemy według ich zaleceń.


Czy jeśli jestem biologiem "od ssaków" mam doświadczenie pomocne w prowadzeniu kotów? (nie chodzi o wypisywanie recept ani diagnozy - czasem wystarczy obserwacja i doświadczenie i czasem myślę, że intuicja).
Albo jak ktoś uczy się na technika wet?
Albo jak ktoś jest dt z kilkuletnim doświadczeniem w prowadzeniu trudnych przypadków?
Albo konsultuje z innym wetem?
Dobry wet się na konsultacje nie obraża :)

Szanuję lekarzy z Żyrafy, doktora Witczaka polecamy często jako świetnego chirurga, jeździłam z moimi kotami także do dr Magdy - wielkie serca, duża wiedza, opanowanie, cierpliwość, także podejście zarówno do zwierzęcych pacjentów jak i ich włascicieli. Jestem wdzięczna osobiście za Jańcia, a także za pomoc w jednej z najtrudniejszych decyzji w moim życiu (pomoc Filemonowi - rak kości z przerzutami do płuc).
Nikt niczego nie zarzuca wetom z Żyrafy.

Czasem wybiera się mniejsze zło - kot nie do końca zdrowy jest szczepiony, bo ryzyko podłapania panleukopenii jest zbyt groźne (szczególnie tyczy kociąt).

Trudno, by nie współpracować z weterynarzem - siłą rzeczy większość dt Kotyliona musiała nauczyć się podawać kroplówki, zastrzyki, obserwować zachowanie i stan zdrowia kotów - czyli edukować się w kwestii kociego zdrowia, wiedzieć, co powiedzieć wetowi na wizycie - przecież trudno, by podczas wizyty kilkunastominutowej czy nawet godzinnej lekarz mógł dowiedzieć się, jak często kot sika, że ma biegunkę, że nie je, jak często wymiotuje, albo jak reaguje na podawane leki.
Wiele doświadczonych DT forumowych potrafi to samo - ale nikt kto nie jest weterynarzem nie wypisze recepty na leki. Dawki leku też ustala wet, on dobiera leki.
Jak mam tymczasa, jadę do CoolCaty czy Ewy Pacałowskiej i mówię, by robić wszystko co trzeba i już. Bo im ufam.[/quote]

KM-Lodz pisze:Dla osób z poza Łodzi, wyjaśniamy; pomagamy w łapaniu kotów wolno-żyjących przede wszystkim osobom starszym, chorym i nieporadnym, dlatego też nie możemy brać odpowiedzialności za to, że kotka nie została wysterylizowana nie będąc w ciąży, bądź w we wczesnej ciąży. Proza życia, nie zawsze zdążymy z pomocą przy złapaniu kotki na czas.


Nikt nie obarcza winą fundacji, że trafił do niej kot w ciąży 8O.
Mowa była o aborcyjnych sterylkach.

KM-Lodz pisze:Przypominam, że nasza fundacja, jako jedna z nielicznych sterylizuje koty dzikie (nie mylić z bezdomne, nie każdy bezdomny kot jest "dzikiem"). I w przypadku sterylizacji takiej kotki, opieka nad nią po operacji (w przypadku powikłań) jest horrorem dla opiekuna tymczasowego i dla samej kotki.


Ależ kastracje wolno żyjących czyli dzikich kotów przeprowadza każda znana mi bliżej fundacja 8O [/quote]

KM-Lodz pisze:Poza tym nasz kodeks moralny nie pozawala usypiać żywych, zdrowych kotów, każdy ma prawo do życia według własnych zasad moralnych.
Sterylizujemy, ale nie mamy na celu czynić tego za wszelką cenę a już na pewno nie za cenę życia, czy zdrowia kotki.


no właśnie. Czyli kodeks moralny. Zgodnie z Ustawą o Ochronie Zwierząt, prawo do opieki i godnego życia ma każde zwierzę. Godnego.
Podobnie jak nie wolno zabijać zdrowych kotów/psów - to nakazuje ustawa.
Z jednym wyjątkiem - gdy chodzi o sterylizacje aborcyjne właśnie i usypianie ślepych miotów - zapobieganie bezdomności i kontrola płodności zwierząt towarzyszących człowiekowi.
To jest cytat ze szkolenia Vivy przez panią instruktor i prezesa Głównego Oddziału TOZ.

Czy lepszy jest długi ból czy krótki? Komfort życia czy życie umęczone?
W naturze słabsze osobniki, chore, starsze, młode bez opieki po prostu szybko giną - samoregulacja. Takie są prawa natury. Natura oszczędza cierpień - tak też można na to popatrzeć.
Jako ludzie raczej powinniśmy mysleć nie o własnym komforcie sumienia (niezabicie i narażenie na ból jest bardziej humanitarne? czy ratowanie za wszelką cenę - nie jest dla spokoju naszych ludzkich sumień?) ale o komforcie i jakości życia tych, którym ustawowo zapewniono prawo do opieki ze strony człowieka.
Dzikie zwierzę urodzone na wolności reaguje potwornym stresem na zamknięcie i ograniczenie przestrzeni, na obecność człowieka - i tu mam odpowiednie kwalifikacje, by tak twierdzić :)
Dr Witczak powiedział kiedyś - delikatna psychika kota jest podłożem wiekszosci chorób, nowotworów, fipu, kk itd. - psychika reaguje na stres chorobą, a czasem śmiercią (domowe koty oddane do schronu, vide historia Karolka z Memento na stronie Kotyliona).

Jako biolog patrzę na wiele spraw nie przez pryzmat moherowego beretu ale własnie biologa, speca od nauki o życiu. Wolałabym, by nie było eutanazji, sterylek aborcyjnych czy usypiań ślepych miotów - ale póki świadomość ludzi w kwestii kastracji jest jaka jest, i póki popyt na domy stałe przewyższa wielokrotnie podaż - niestety takie zabiegi muszą być robione, by kontrolować populacje kotów, zapobiegać ich bezdomnosci.

Nie rozumiem, czemu wg KM we wczesnej ciąży można sterylizować a w późnej nie, biorąc pod uwagę względy moralne które tu przytoczono - wczesny płód można zabić a późny nie? :roll:

KM-Lodz pisze:Kocięta są zdrowe, jest ich pięcioro, będą z nami do 7 tygodnia a nie3 miesiące:))
Nie ma potrzeby trzymać ich dłużej, jeśli nie zajdzie taka konieczność.


Czyli nie będą w pełni zsocjalizowane. Jak zresztą większość sierotek. Tyle że sierotki nie wybierały sobie przedwczesnego odłączenia od matki. [/quote]

KM-Lodz pisze:Druga kotka, to dzika kotka("polowałyśmy" na nią 3 lata!!!!!!!!!). Maluchy są cztery. O złapanie kotki poprosiła nas Pani Janeczka, starsza pani, chodząca o laskach, która dokarmia koty. Ponieważ kocica była wyjątkowo sprytna i bardzo dzika, udało nam się ją złapać dopiero, kiedy już się okociła. Teraz kotka jest u Doroty i nie siedzi w klatce. Mamy do dyspozycji pomieszczenie gospodarcze, w którym przebywa wraz z małymi. Nie wykazuje stresów, niepokojów czy oznak, że ma depresje. Poddana zostanie sterylizacji dopiero jak wykarmi małe i zgubi pokarm.


Byc moze kotka była już raz w klatce łapce, uciekła i nie chciała drugi raz w nią wejść.
Dobrze, że udało się ją złapać.
Co do stresu, mam odmienne zdanie. No ale jestem biologiem.

KM-Lodz pisze:Nie mamy wpływu na kolor kotów, które są pod naszą opieką:) Generalnie każda osoba w Łodzi wie, że ja kocham koty bure:).


Nie każda osoba. To zdanie jest zabiegiem manipulacyjnym.
[/quote]

KM-Lodz pisze:W sprawie ogłoszeń na KM.
Wyjaśniam po raz kolejny, z tego co wiem, my jesteśmy jedyną fundacją, która użycza swej strony osobom, które uratowały koty i proszą o pomoc w adopcji. Nie mamy na te koty umów, często z naszej pomocy korzystają osoby z innych fundacji i nie mamy im tego za złe.
Wiemy, że nasza strona jest często odwiedzana i dla osób z nami nie związanych, ogłoszenie się na naszej stronie z kotem, daje mu większe szanse na znalezienie domu.


Jak wyżej - nie jedyna. Zabieg manipulacyjny.

KM-Lodz pisze:Na wszystkie dane liczbowe publikowane na stronie posiadamy dokumenty .


to dobrze - a co trzeba zrobić, jakie pisma złożyć, by je zobaczyć?
Czy w posiadaniu fundacji są też dane na temat przeżywalnosci czy losów kotów wyadoptowanych przez KM i będących niegdyś pod Waszą opieką?
Albo statystyki co do wieku wyadoptowanych kotów?

Nie napadam, naprawdę jestem ciekawa. Większość podopiecznych Kotyliona to koty schroniskowe, chciałabym porównać jak ma się przeżywalność kotów wyadoptowanych ze schroniska z przeżywalnoscią adoptusiów nie mających kontaktu ze schroniskiem.
Dlaczego? choćby po to, by sprawdzić obiegową opinię o tym, że nie warto brac kota ze schronu bo i tak umrze. A także po to, by porównać statystykę przypadków FIP i panleuko wśród kotów schronowych i takich, któe nigdy do schronu nie trafiły.
Myślę, że byłby to swietny materiał do badań naukowych.

KM-Lodz pisze:
ps
Nie możemy odpowiadać za wpisy osób z Łodzi, które z przyczyn nam niezrozumiałych, specjalnie prowokują spięcia i konflikty, dlatego nie dziwimy się krytyki osób z innych miast.
Szkoda, że łódzkie osoby, kochające koty nie zauważyły, iż jako jedyna fundacja posiadamy lampy bakteriobójcze do likwidacji zakażonego środowiska i inkubatora do opieki nad maluchami bez matek - to też jest opublikowane na stronie - z tego widać, iż każdy czyta, to co chce przeczytać.


Znów manipulacja.

Dawno skończyłam 18 a nawet 30 lat - nie jestem panienką, tylko dorosłą osobą, która sama odpowiada za swoje słowa i czyny.
Amen

Edit- źle postawiony quote.
Ostatnio edytowano Sob mar 20, 2010 22:35 przez Sis, łącznie edytowano 1 raz

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Sob mar 20, 2010 22:25 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Nie kłótnie, tylko wyjaśnienia. Fundacja to nie osoba prywatna i musi się liczyć z "wywołaniem do tablicy" i być gotowa rzeczowo i grzecznie odpowiedzieć.
Obrażać to widzę, że obrażają kogos innego :)

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Sob mar 20, 2010 22:42 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

I jeszcze a propos inkubatora.
Rozmawiałam z dyrektorem szpitala dziecięcego, z którego macie inkubator - z tego co wiem było 9 do oddania. Jednak po dokładnym wysłuchaniu pana doktora, nie zdecydowałam się na złożenie podania o wydanie mi jednego z tych inkubatorów po tym jak pan doktor opisał mi ich stan, koniecznośc naprawy i faktyczne funkcjonowanie do jakiego będzie zdolny po naprawieniu.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 20, 2010 23:19 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Ale o czym ma świadczyć posiadanie lamp UVC albo inkubatora?
Bo nie bardzo rozumiem tok rozumowania ;)

Super, że fundacja dysponuje takim sprzętem
tym bardziej należy od niej oczekiwać nie szerzenia bezdomności, lecz zapobiegania jej.
Niestety, to da się realizować tylko w jeden sposób - kastrując, kastrując, kastrując.
"Pozwalanie" na okocenie się dzikiej kotki to, poza narażeniem jej na wielotygodniowy stres, przyzwolenie na powiększenie liczby kotów bezdomnych o ten miot
bo domy, które on zajmie mogłyby być dla kociąt, które teraz w jakiejś piwnicy zarażają się herpesem ssąc piwniczną matkę, której złapać się nie dało, a która w każdej chwili może je osierocić.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Nie mar 21, 2010 1:16 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Beliowen pisze:Super, że fundacja dysponuje takim sprzętem
tym bardziej należy od niej oczekiwać nie szerzenia bezdomności, lecz zapobiegania jej.
Niestety, to da się realizować tylko w jeden sposób - kastrując, kastrując, kastrując.
"Pozwalanie" na okocenie się dzikiej kotki to, poza narażeniem jej na wielotygodniowy stres, przyzwolenie na powiększenie liczby kotów bezdomnych o ten miot
bo domy, które on zajmie mogłyby być dla kociąt, które teraz w jakiejś piwnicy zarażają się herpesem ssąc piwniczną matkę, której złapać się nie dało, a która w każdej chwili może je osierocić.


Zobacz Beliowen - w tym wątku zgadzam się z Tobą całkowicie i bez reszty :lol: Naprawdę napisałaś dokładnie to, co chciałam napisać zanim otworzyłam tę ostatnią stronę. Dziękuję :lol:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie mar 21, 2010 13:45 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Bardzo serdecznie dziękuję za troskę, jaką okazuje fundacji KM tak wiele osób. Cieszę się, że nasza strona KM jest tak doskonale znana i cytowana na wyrywki. Ja ze swej strony przyznam się, że nie mam czasu na takie wnikliwe studiowanie stron innych fundacji. Praca zawodowa, rodzina, rozliczne hobby i prowadzenie fundacji nie pozostawia mi wiele czasu na takiego rodzaju rozrywki. Ciekawa jestem czy tylko nasza strona jest tak rozczytywana, czy inne fundacje też maja ten zaszczyt???
Ponieważ nie są to ataki ani napady, odpowiadam kolejno, wywołana do tablicy:)

Zacznę od Pani Ani Mrozek - która leczyła koty fundacyjne, będące pod opieką wolontariuszki Doroty, mieszkającej na Bałutach. Ponieważ osoby bardzo często powołują się na swój wiek:) i doświadczenie, i ja się pochwalę, że nie mam już nawet 30 lat, tylko dużo, dużo więcej i opiekowałam się kotami prawie od zawsze.
Jako dziecko miałam koty, jako nastolatka, nawet będąc w ciąży miałam kontakt z kotami, co w latach 80-tych było dla lekarzy szokiem.

Nie zgodziłam się na testy z prostego powodu. Na zapytanie o konieczność zrobienia tych testów Dorota mi powiedziała, że....... cytat; „zdaniem Ani kotka za dużo pije.” I tyle.
Dla mnie to żaden argument, bo moja piątka kotów też czasem pije dużo, a czasem mało - tak jak ludzie - różnie.
Nie uważałam, że na tym etapie testy muszą być niezbędnie wykonane i jak czas pokazał, że miałam rację, bo kotka ma się świetnie. Czyli zgodnie z tym co pisze Pani Sis, mam swoje doświadczenia, spostrzeżenia i mogę się nimi kierować, jak każdy kto ma na uwadze dobro kota.
Nie miałam uprzejmości poznać Pani Ani Mrozek bliżej, więc kiedy pozwoliła sobie na publikowanie mojego opisu gg, poczułam się obrażona i zapytałam ją dlaczego narusza moje prawo do prywatności, skoro nie mam ja jej w swoich kontaktach, co upoważnia ją do podawania do publicznej wiadomości moich opisów gg??? zatracamy już poczucie prywatności i dobrego smaku,oględnie mówiąc.

Teraz kolejna sprawa: inkubator
To jest wierutne kłamstwo proszę Pani :), bowiem inkubator zakupili mi moi przyjaciele :) jest nowy i ma gwarancję i jest super nowoczesny, przystosowany do podróżowania.
http://www.kociamama.pl/?dla-osob-prywatnych,916
Jeżeli natomiast dyrekcja szpitala Matki Polki zdecyduje się przekazać nam inkubator, to nie będę z grymasić, tylko pięknie podziękuję i nawet jeśli będzie wymagał regulacji, czy naprawy, będę bardzo szczęśliwa ,że go mam. I będę wdzięczna każdej osobie, która mi w tym pomogła:)

Bardzo proszę o nie przekręcanie i nie manipulowanie tekstem:)

Druga kotka, przebywająca u Doroty, nigdy wcześniej nie była w łapce:) cwaniara nawet na nią nie spojrzała.
Dorota złapała ją na podbierak:)

Bardzo rada jestem, iż Sis wystawia tak piękną laurkę Madzi i Wojtkowi.
To są oprócz Pani Mico, Minich oraz Kamili Wiśniewskiej - moi czołowi doradcy w zakresie leczenia kotów. To na ich opiniach bazuję i z nimi się konsultuję.

Każdy ma prawo pracować z tym, kogo lubi i szanuje. Ja tu czegoś nie rozumiem drogie panie.
To nie jest konwersacja tylko nagonka, ja to tak odbieram. Czy w ten sam sposób traktujecie każdego, kto nie jest w Kotylionie, czy innej fundacji działającej w ramach Vivy??
Czy macie monopol na każde rozwiązanie??
Za chwilę będę czytała zarzuty ,że MAM INKUBATOR I LAMPY BAKERIOJOBÓJCZE.
Pani biolog przemilcza ten fakt?? czemu??

Odnośnie do Magdy Martczak
Magda, epidemia może dopaść każdą organizację i tylko niektórzy mają odwagę o tym powiedzieć. Nie szczepię małych kotów z prostej przyczyny: nowi opiekunowie muszą też mieć jakąś odpowiedzialność za kota, może jeszcze rentę dożywotnią mam dać kotu?? Znasz mnie tyle lat i takie rzeczy wypisujesz, że aż mi wstyd za Ciebie.

Kiedy zachodzi konieczność szczepimy małe i dorosłe koty surowicą, a potem je doszczepiamy, żeby je ochronić przed wirusem i było to robione również w lecznicy Pani Mrozek. Szczepimy przed operacjami trudnymi i to również było robione w lecznicy Pani Mrozek - to jest dopiero manipulacja - przemilczanie faktów i mijanie się z prawdą. Czemu Pani Mrozek nie powie ilu kotom fundacyjnym usunęła oko po przebytym kocim katarze????? - to jest manipulacja i dlatego nie leczę kotów w tej lecznicy. Nie ma zrozumienia, komunikacji, tylko przekręcanie faktów i manipulacja nieustanna.

Sis - jestem zaszczycona propozycją badania dokonań fundacji, ale sądzę, że nie jest to dobry pomysł:)
My jako fundacja działamy dopiero trzeci rok, sądzę ,że zasadniej było by się zwrócić z taką propozycją do innej fundacji, która ma dłuższy staż, bądź do któregoś z Tozów, działają blisko 20 lat i takie badania były wskazane z uwagi na długość wieku kota:) Oni z pewnością pomogą Pani w tym zakresie, na pewno są otwarci na takie inicjatywy.
My jesteśmy jeszcze za mali na takie wyróżnienie, ale dziękuję za propozycję:)

kolejna kwestia - kodeks moralny Vivy
Proszę Pani ja nie jestem wolontariuszką Vivy i nie muszę honorować jej kodeksu, tak jak Pani neguje mój. Ja nie mówię, że wszyscy maja działać jak KM. Działajcie jak chcecie, problem bezdomności jest ogromny i zamiast pisać do niczego nie prowadzące elaboraty, można w tym czasie zrobić coś innego.




Ponieważ odpowiadam po kolei na pytania, teraz nadeszła pora na Miauczykotka i Magdę Wierzbowską prowadzącą tę stronkę:)
Droga Madziu na początek, dlaczego piszesz ,że jesteś z Łodzi ?? skoro na swojej stronie grupy kocich opiekunek, piszesz, iż opiekujesz się i zbierasz pieniądze na pomoc dla bezdomnych i biednych kotów z Pabianic???, bo nikt się nimi nie interesuje i nikt im nie pomaga??
Jak się ma ta informacja do kotów z pożaru w jednym z domów z Pabianic?? Pomocy potrzebowało 8 kotów, były chore, nie posterylizowane i głodne. Były zamieszczane apele w prasie lokalnej, o pomoc prosiła Cię też moja wolontariuszka Ilona. Wisi ogromny plakat w lecznicy u pana Szymańskiego, u którego leczysz swoje koty i czemu akurat tym kotom nie udało Ci się pomóc??? Czy to są gorsze koty?? z postów jakie tu czytamy jasno wynika, że masz zastrzeżenie do naszej pracy, czemu więc TYM KOTOM NIE POMOGŁAŚ???? koty zostały zabrane przez KM - 4 kocice i 2 kocurki- wyleczone, wykastrowane i wysterylizowane. 3 z nich mają już domy:)
2 czarne kocury mieszkają u przyjaciół naszej wetki z Żyrafy Magdy, a kotka od Ilony ma dom w Łodzi;). Ilona jak sama wiesz, zawozi koty i sprawdza warunki, w jakich będą mieszkały.
Zanim koty zostały przez nas zabrane, opiekunka dostała od KM dla nich jedzenie.
Czy nie pomogłaś tym kotom bo były czarne i bure??? a nie rude?? jak wiem, rudego kota pomimo dzikości trzymałaś w domu pół roku, licząc na to, że znajdzie się jakiś amator, który za wszelką cenę zaadoptuje Rudzielca. I jak to się skończyło???
Chory, dziki kot biega gdzieś między samochodami, przeganiany przez inne kocury, a mógł spokojnie wrócić na działki. Czy tak wygląda prawidłowa adopcja?? kto wydaje dzikiego kota jeszcze chorego a tu wchodzi i nas poucza??? Pomyśl o tym kocie, jaki mu zgotowałaś los, miał chłopak pecha.

Iza Milińska
Obrazek

KM-Lodz

 
Posty: 1549
Od: Sob paź 24, 2009 21:31
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 21, 2010 14:12 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

No dobrze, a czy ja, jako osoba spoza Łodzi i niewiele rozumiejąca z układów między Wami Łodziankami, mogłabym poprosić o wyjaśnienia tego, co wypunktowała np. Myszka.xww?
Zwłaszcza tego o wyższości porodu naturalnego i odchowywania kociąt w zamknięciu przez dziką kotkę nad kastracją aborcyjną w wysokiej ciąży?
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Nie mar 21, 2010 14:30 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

KM-Lodz pisze:Bardzo serdecznie dziękuję za troskę, jaką okazuje fundacji KM tak wiele osób. Cieszę się, że nasza strona KM jest tak doskonale znana i cytowana na wyrywki. Ja ze swej strony przyznam się, że nie mam czasu na takie wnikliwe studiowanie stron innych fundacji. Praca zawodowa, rodzina, rozliczne hobby i prowadzenie fundacji nie pozostawia mi wiele czasu na takiego rodzaju rozrywki. Ciekawa jestem czy tylko nasza strona jest tak rozczytywana, czy inne fundacje też maja ten zaszczyt???


Moja strona ma ten zaszczyt, że jest wyjątkowo dobrze studiowana przez KM :mrgreen:

KM-Lodz pisze:Ponieważ odpowiadam po kolei na pytania, teraz nadeszła pora na Miauczykotka i Magdę Wierzbowską prowadzącą tę stronkę:)


jak to powyżej (publikowanie danych osobowych) i podawanie mojego prywatnego numeru telefonu w sprawach kocich interwencji ma się do uszanowania prawa do prywatności, o które tak wielce zabiegasz w swoim poście?

KM-Lodz pisze:Droga Madziu na początek, dlaczego piszesz ,że jesteś z Łodzi ?? skoro na swojej stronie grupy kocich opiekunek, piszesz, iż opiekujesz się i zbierasz pieniądze na pomoc dla bezdomnych i biednych kotów z Pabianic???, bo nikt się nimi nie interesuje i nikt im nie pomaga??


w ogóle nie rozumiem zarzutu... :? Pracuję w Łodzi, śpię w Pabianicach, w weekendy mieszkam w Warszawie.
Zbieram pieniądze na sterylizację kotek w Pabianicach, to chyba nie przestępstwo, że chcę w tym mieście sterylizować kotki?
Zdarzyło mi się jednak pomagać zwierzakom z różnych miast, Warszawy, Łodzi, Pabianic, okolic Bełchatowa...
Mam sobie narzucić sztuczne granice pomagania. Przecież to śmieszne... :|

KM-Lodz pisze:Jak się ma ta informacja do kotów z pożaru w jednym z domów z Pabianic?? Pomocy potrzebowało 8 kotów, były chore, nie posterylizowane i głodne. Były zamieszczane apele w prasie lokalnej, o pomoc prosiła Cię też moja wolontariuszka Ilona. Wisi ogromny plakat w lecznicy u pana Szymańskiego, u którego leczysz swoje koty i czemu akurat tym kotom nie udało Ci się pomóc??? Czy to są gorsze koty?? z postów jakie tu czytamy jasno wynika, że masz zastrzeżenie do naszej pracy, czemu więc TYM KOTOM NIE POMOGŁAŚ???? koty zostały zabrane przez KM - 4 kocice i 2 kocurki- wyleczone, wykastrowane i wysterylizowane. 3 z nich mają już domy:)


Nie przypominam sobie, żeby Ilona prosiła mnie o pomoc... Wszystkie wolontariuszki KM dobrze wiedzą, że nie współpracuję już z KM. Wielkim absurdem i nietaktem jest sugerować na forum, że odmówiłam pomocy.
Jestem tylko wolontariuszką fundacji Viva - A NIE FUNDACJĄ (ale chyba o tej subtelnej różnicy się ciągle zapomina), domem tymczasowym, który ma swoją ograniczoną pojemność ze względu na chociażby zdrowie i dobro kotów przebywających już u mnie na DT.
To logiczne, że w mieszkaniu nie będę trzymała wszystkich kotów, które na daną chwilę potrzebują pomocy.
Jako osoba prywatna mam prawo do normalnego życia i decydowania ile kotów na daną chwilę mogę przyjąć. Czy to akurat trudno Ci zrozumieć?


KM-Lodz pisze:Czy nie pomogłaś tym kotom bo były czarne i bure??? a nie rude??


Zainteresowanych zapraszam na stronkę i sprawdzenie, czy faktycznie interesuję się tylko rudymi kotami. :mrgreen:

KM-Lodz pisze:jak wiem, rudego kota pomimo dzikości trzymałaś w domu pół roku, licząc na to, że znajdzie się jakiś amator, który za wszelką cenę zaadoptuje Rudzielca. I jak to się skończyło???
Chory, dziki kot biega gdzieś między samochodami, przeganiany przez inne kocury, a mógł spokojnie wrócić na działki. Czy tak wygląda prawidłowa adopcja?? kto wydaje dzikiego kota jeszcze chorego a tu wchodzi i nas poucza??? Pomyśl o tym kocie, jaki mu zgotowałaś los, miał chłopak pecha.

Iza Milińska


Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień...
Przypomnę Ci Biszkopta. Miałaś szczęście, że się po długim czasie znalazł.

Tutaj przyznam Ci w końcu rację. Nie mogę odżałować tej adopcji!
Ostatnio edytowano Nie mar 21, 2010 15:06 przez maskota, łącznie edytowano 1 raz
nadal z miauczykotkiem:-) http://www.miauczykotek.pl

maskota

 
Posty: 1968
Od: Czw wrz 17, 2009 22:33
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie mar 21, 2010 15:04 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

i jeszcze odpowiedź dla miauczykotek w sprawie rozliczeń

Dlaczego na Twojej stronie został ostatnio usunięty kontakt telefoniczny, który jak wiadomo jest ogromnym ułatwieniem dla osób szukających kontaktu z tak prężnie i ofiarnie działającą grupą opiekunek??
Jak mam zrozumieć to zdanie??

Staramy się też pomagać naszym zaprzyjaźnionym opiekunkom kotów, które mają ogromne serca, ale z różnych powodów ograniczone możliwości

A ludziom, z którymi się nie przyjaźnisz, czy też starasz się pomóc??,? czy koty Twoich przyjaciół zasługują na wsparcie i uwagę, a te ludzi nie znanych Tobie już nie??

Sprawa kolejna, którą tu tak non stop poruszasz, czyli rozliczenia.
Moja droga, różnica pomiędzy miauczykotkiem a KM jest zasadnicza - my jesteśmy fundacją a Ty nie. My mamy swój Statut i obowiązek przedstawiana wszystkich sprawozdań merytorycznych, finansowych oraz bilansów przed Ministerstwem Ochrony Środowiska, Sądem KRS w Łodzi oraz Urzędem Skarbowym. Naszą księgowością nie zajmuje prywatna osoba, jak Ty, tylko profesjonalna księgowa. Wszelkie bilanse i rozliczenia są opublikowane na stronie, dlatego nie mamy ani obowiązku, ani potrzeby prowadzić szczegółowych rozliczeń.
Każdy, kto zechce nas wesprzeć, przeznacza to na nasze cele statutowe.
Osoby prywatne, a Ty taką jesteś, powinny się szczegółowo rozliczyć z powierzonych pieniędzy a to z prostej przyczyny, nie posiadasz Rady Nadzorczej, Zarządu ani żadnych organów Cię kontrolujących, dostęp do pieniędzy masz tylko Ty i to od Ciebie zależy w jaki sposób je spożytkujesz, czy na koty znajomych, czy na pomoc kotom ludzi nieznanych??.

Sądzę, że dla dobra właśnie kotów Pabianickich, warto by się było bardziej skupić na pomocy dla nich niż na sianie fermentu i szukanie sensacji, tam gdzie jej nie ma:))
Myślę ,że na razie tyle:))
pozdrawiam,

Iza Milińska

Fundacja "Kocia Mama"
Obrazek

KM-Lodz

 
Posty: 1549
Od: Sob paź 24, 2009 21:31
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 21, 2010 15:11 Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>

Beliowen pisze:No dobrze, a czy ja, jako osoba spoza Łodzi i niewiele rozumiejąca z układów między Wami Łodziankami, mogłabym poprosić o wyjaśnienia tego, co wypunktowała np. Myszka.xww?
Zwłaszcza tego o wyższości porodu naturalnego i odchowywania kociąt w zamknięciu przez dziką kotkę nad kastracją aborcyjną w wysokiej ciąży?


o wyższości pisałyśmy wyżej, i o tym, że nie każdy musi się zgadzać z naszymi zasadami moralnymi też. ja chcę się odnieść do tego "zamknięcia" i stresu. kotkę po aborcji też musiałybyśmy trzymać w zamknięciu i narazić ją tym samym na stres, przynajmniej przez 10 dni (przynajmniej!)
przypominam też, że kotka nie jest w klatce. mieszka bezpiecznie z kociakami w pomieszczeniu, gdzie ma donoszone jedzenie.
Obrazek

KM-Lodz

 
Posty: 1549
Od: Sob paź 24, 2009 21:31
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, lucjan123, Sillka i 87 gości