Potem jeszcze tu wkleję tekst biamilki przysłany mi na pw.
Ale na razie jestem załamana. Nie wiem, nie rozumiem. Elfinka to ani mój pierwszy, ani piąty, ani nawet dziesiąty tymczas, któremu szukam domu. Wydaje mi się, że potrafię rozmawiać z ludźmi, wyadoptowywać. Że też jako tako na ludziach znam się. A tu... tragedia
Wczoraj zadzwoniła młoda dziewczyna. Długa rozmowa. Wydawało się, że na prawdę super. I co??? Umówiłyśmy się dzisiaj na 15-tą dokładnie dowiadywała się, gdzie mieszkam, miałyśmy razem zawieźć Elfinkę do niej.. Czekam od 15-tej. I nic

. Dziewczyny nie ma, telefon wyłączony. Ja już nie wiem, nic nie wiem i nie rozumiem. Jerzyk bardzo długo szukał domu, ale po prostu nie było zainteresowania. A tu... albo ludzie nieodpowiedzialni, albo jakieś takie coś nie zrozumiałe.
Jest mi źle, smutno i w ogóle. Do tego Elfinka dostała zapalenia gardła, na szczęście je, ogólnie wygląda dobrze, oskrzela i płuca czyste, migdały nie powiększone, ale gardło ją boli. dostała antybiotyk. I nadal siedzi w tej pierońskiej klatce
