Moczu nie złapałam

Boruta poszedł sikac jak myłam głowę. Na szczęście poszedł sikac do kuwety. Wieczorem też tam zrobił. Może jednak to nie choroba
No jemu się trudno wchodzi do kuwety, jemu się ogólnie trudno chodzi. "Buja" nim strasznie. Tak jaby jego tylnia połowa żyła własnym życiem

Raz uda się mu przejść prosto trzy metry ale częściej upada co 20cm. Wstaje buja go w prawo, pada, wstaje, w lewo, pada. Jak to się dzieje na dywanie to łatwiej mu wstać, bo wbije pazury w materiał. Na parkiecie i terakocia łapki dodatkowo mu się ślizgają. Musze jednak przyznać, że jest bardzo dzielny i nie poddaje się.
Zataczać on się będzie juz zawsze. Ma złamany kręgosłup i to się nie cofnie.
Zastanawiam się jak to jest z kocim parciem na pęcherz. Bo on jak dojdzie z pokoju do kuwety to niekiedy mija kilka minut. Ale kot przecież może długo wstrzymywać siuśki. Tylko gorzej jak uzna, że mu będzie wygodniej zrobić gdzieć po drodze

Już i tak zdarza mu się paść w zasikany żwirek więc cały tył mu nieźle..... brzydko pachnie. A myje się mało dokładnie, tyłu prawie nie rusza.
Odnośnie kotki będę rozmawiać z wetem za ile by ją wysterylizował i będę próbować ją łapać. Zastanawiam się jednak co zrobić jeśli się zdąży okocić. Ona czarno-biała, kocur z okolicy czarny... mało chodliwe umaszczenia.