Psina cudem uniknęła śmierci na miejscu.
Obecnie jest w schronie w Sosnowcu, co nie wróży nic dobrego.
Pies ma najprawdopodobniej sparaliżowane tylne łapy.
Nie chodzi, nie potrafi doczołgać się do miski z wodą i jeśli nikt mu nie pomoże najprawdopodobniej nie przeżyje kwarantanny.
Psy w Sosnowcu dogorywają w samotności, nikt z pracowników im tam nie pomaga, wolontariusze są przepędzani.

Pies ma około 3 lat. Wielkości do kolana, umaszczenie rude, wychudzony.
HELP!!
Czy ktoś przygarnie go do DT?
Czy ktoś pomoże finansowo?
Potrzebne są pieniążki na diagnozę, rehabilitację, leki.
Nie wiem czy wydadzą go w ogóle z kwarantanny.
Macie jakiś pomysł??? Pozwolimy mu tam skonać?
Założyłam mu wątek ale nie mogę za bardzo nic więcej zrobić.
mail do mnie: salccia@yahoo.com