Mogę się wyżyć? BO MNIE ZARAZ ROZNIESIE....
Chodzi o jemioła, dzięcioła jednego.... Jemioł od zeszłego roku ma kotkę, wiosną się zdziwił że 8miesięczna kicia ma rujkę, a latem się zdziwił że ma kocięta :/ Ponieważ domy im znajdował w taki sposób ze nie pytajcie (masakra) to zakosiłam mu Alibabę i w ciągu tygodnia wyadoptowałam zbója malego. Został rudy kocurek (miał iść do koleżanki) i młoda mama.
Żeby było ciekawiej dzięcioł ma dziewczyne która wówczas w ciąży, obecnie już po całkiem niedawno. Obiecali że jesienią ciachną kotkę.
W styczniu się dowiaduję... że nie ciachnęli bo kasa, ale w marcu na pewno bo będa zniżki. Mało tego!!!! Rudego nie oddali bo dziewczyna (w ciąży! hormony!) płakała że nie!!!! Myślałam że mnie trafi! Dałam proverę na wszelki wypadek i wymusiłam termin ciachania.
Teraz tydzien po terminie umówionym jemioł mówi że nie zawiózł bo brak kasy bo dziecko! Nosz kurde..... co on się TERAZ dowiedział że dziecko???????? Przeciez ja tłuka pancernego zamorduję chyba! Żeby było ciekawiej, rudasa nie oddali jak był malutki i miał duże szanse, to teraz się do tego przymierzają! Oczywiście niekastrowany
I ten osioł mi melduje jeszcze, ze nie jest pewien czy kotka czasem juz nie jest kotna!
I ja oczywiście teraz bedę latać i wozić koty i jeszcze wykładać za dzięcioła .... (zapowiedzialam ze jak ona jest znów kotna, to ja mu zrobię coś takiego ze on też będzie w ciąży i nie będzie to miła czynność)
Sory musiałam się wykrzyczec :/
Ech

Z tej złości idę sadzić krzaki pokopię trochę może mi przejdzie.