Moja czarna kupka nieszczęścia spędziła noc w łazience, gdzie jest cieplutko i cicho. Rano dałam mu strzykawką conva, potem antybiotyk. To jest takie strasznie trudne, gdy trzeba patrzeć na cierpiące ukochane futerko i czekać, aż leki zaczną działać. Maciek jest tak straszliwie chudy, że boję się o niego. Dziękuje za kciuki.
Co ten staruszek sobie mysli? Idzie na lato a on tak sie puszcza. Powiedz mu Agus, ze ma sie wziac w garsc i nie martwic Cie. A jak tam reszta Twojej bandy? Dzis juz pewnie lepiej...
Mam jakas schize. Juz 2 razy wstawalam sprawdzic co z Mackiem. Ze mna nie chcial spac, wiec ma poslanie w lazience. Bezpiecznie, cieplo i pachnie eukaliptusem po inhalacji. Ale ten kot wyglada fatalnie i strach o niego mnie wykonczy.
Też tak miałam z Kośką wiem, co czujesz. Schudłam 5 kg jak chorowała, co chwila zaglądałam do oczków i sprawdzałam, czy jeszcze coś widzi. Wytrzymajcie! I zdrowia życzę
wiem co przechodzisz, sama miałam z Emirem stracha, wychudł wychorował, ale małymi krokami poprawia się Maciuś pozbieraj się szybciutko nie martw Dużej
Maciek nadal słaby. Nadal sam nie je. Wieczorem wygląda wprost koszmarnie Oczka zachodzą trzecią powieką, a otwartym pyszczkiem łapie powietrze... Tak bym chciała, żeby wreszcie było lepiej...
villemo5 pisze:Maciek nadal słaby. Nadal sam nie je. Wieczorem wygląda wprost koszmarnie Oczka zachodzą trzecią powieką, a otwartym pyszczkiem łapie powietrze... Tak bym chciała, żeby wreszcie było lepiej...