Dokładnie tak jak napisała Ania, nie było mnie przy całej rozmowie, weszłam dopiero jak zaczęła się rozmowa że chcą zabrać już dzisiaj, tylko ze nie mają transportera...
Transporter się znalazł a ja rozmawiałam tyle co przy drukowaniu i podpisywaniu umowy, naprawdę super dom, z wielką miłością do zwierząt, obawiali się tylko czy Bazylek będzie się u nich dobrze czuł, czy nie będzie się bał zwierzaków, bo ich zwierzaki to wszystkie bardzo pro zwierzęce, jak poradzi sobie z wchodzeniem na drapak, bo mają taki wielki, do sufitu... Dopytywali o jedzenie, leczenie, szczepienie, odrobaczenie... jutro rano Bazylek jedzie do lekarza, który prowadzi ich wszystkie zwierzęta, naprawde super domek.
Siedziałam obok jak pani wypisywała umowę, spisywała numer dowodu, ale za cholerę nie wiem nawet jak miała na imię, ale numer telefonu jest, jak coś można dzwonić i pytać jak się miewa
