No to dobrze że w odwecie kota nie utopiłaś
Problem mam dziewczyny z tym Pimpkiem jak cholera - ogłoszenia porobione - zero zainteresowania, a czasu coraz mniej. Prawda jest taka, że w piątek idę na zabieg i w zasadzie kota powinno już nie być

Oczywiście do operacji mam jeszcze trochę czasu, ale szczerze mówiąc wolała bym już go pożegnać, bo raz, że mi Zuza zaczyna znowu jęczeć - drugi raz przez to rozstanie z nim będzie przechodzić, a dwa, że ja też jestem już zniecierpliwiona jego zachowaniem, no nie mam teraz głowy do kocich problemów, mam inne problemy - ważniejsze jednak

. Nie ma takiej opcji, żeby został u mnie po operacji, która pewnie też wkrótce, on by mnie zabił swoim szaleństwem, wystarczy, że raz mi na brzuch wskoczy, tak że do tego czasu musi zniknąć. Coś tak czuję, że będzie musiał do schronu wrócić. Nie wiem, jak ja to zrobię - sumienie mnie chyba zagryzie, ale wyjścia innego na ten moment nie widzę - moje zdrowie ważniejsze

. Miotam się i nie wiem co robić.
Niech by się już jakiś domek zgłosił chętny...
