Witajcie
Ola, dziękuje bardzo za kolejny bazarek
Qlenko,to ja zaraz zajrze na cafeanimal i dodam tam również ogłoszenie. Tylko czy napisać tam to samo, co Ty Qlenko napisałaś?
Fajnie, ze Mimi juz ma apetyt, to zawsze dobry znak
No dziś niestety nie miałam zbyt fajnego dnia. Rano, jak stawiałam jedzenie na balkonie, to zauważyłam między domkami (domki są ustawione w taką literę L, wejsciami "do środka, a z dwóch pozostałych stron są sciany balkonu, tam leży zawsze stryropian 10 cm i jak jest cieplej, to koty śpią też tam, nie tylko w domkach) jakiegoś nieznanego kota, leżał zwinięty, byłam przekonana, ze śpi. Cicho zamknełam okno.
Potem po południu dawałam kolejne jedzenie, wyglądam, a kot nadal leży tak samo....otworzyłam balkon, kot niestety nie żył
Wieczorem nie było go na 100%, bo ok. 23 zmieniałam jeszcze wode na balkonie, była zresztą rozlana i ją wycierałam, wiec bym zauważyła. Nie wiem, myślę, ze ten kot przyszedł w nocy, nie wyglądał na potrąconego (brak krwi, ran, otarć), nie wiem, czy to znów jakaś trucizna?

już tak kilka miesiecy temu zbierałam buraskę otrutą ze srodka chodnika. Niestety kot przyszedł do mnie po pomoc, a ja głupia rano myślałam, ze on śpi i nie chciałam mu przeszkadzać...nie wiem czy on rano jeszcze zył, czy mogłam mu jakoś pomóc, ale paskudnie się czuje, ze jedyne co mogłam zrobić, to go zapakować i zawieźć do weta.
To nie był żaden z wymienionych przez mnie kotów w tym wątku, nie znałam go, był bardzo podobny do burasa, ale ten miał cały ogon, więc na pewno nie był to on.
I jakoś koty sie dzis mało na balkonie pojawiają
