» Wto maja 11, 2004 19:10
przykro mi czytac o odchodzacych zwierzatkach...
ale moze czasem tak bywa, ze kotek trafia do ludzi, ktorzy sie nim zajma i pokochaja na koniec ich zycia.
Tak przeciez bylo z moim Bonifackiem - maluszkiem 6-7 tygodniowym. Chociaz ciezko przezywalam jego odejscie, bo choc byl u mnie tylko tydzien to z drugiej strony cieszylam sie, ze nie umieral w schronisku. ze poczul milosc i troske czlowieka (a ja przy okazji wiem , ze zwierzatko moze kochac czlowieka)
teraz poczucie kochania daje mi Polcia..