Będą fotki jak tylko dorwę się do normalnego kompa, dziś walczę na jakimś historycznym egzemplarzu, bo główny jak na złość padł

Wybaczcie.
Kotecek (córka nazwała go Kola- może być?) ma się świetnie, zadomowił się na dobre, a przeziębienie sobie poszło. Jest już odrobaczony, z kuwetką nie ma najmniejszego problemu, od razu załapał o co chodzi. Zaraz, gdy tylko się ośmielił, dał się poznać jako przefajny, zabawowy kociak (za myszką po prostu szaleje, a teraz właśnie obgryza mi piętę

)