Niki na swoim (FeLV) - znów problem behawioralny?

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 08, 2010 21:13 Re: Niki na swoim

Piękny zarastający futrzak :1luvu:
i nawet domek z kartonu ma :)
i gwiazdkę z nieba pewnie też by jej Duża dała, gdyby tylko mogła :1luvu:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Pon mar 08, 2010 21:19 Re: Niki na swoim

Śliczne zdjęcia i nadal fajne wieści! :D

A za grzyba trzymamy, żeby sobie poszedł! :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pon mar 08, 2010 22:09 Re: Niki na swoim

Piękne zdjęcia :1luvu: Niki, jaka szczęśliwa, mimo tych łysych "placków", niedługo będą już tylko na zdjęciach :ok:

Jeszcze raz dziękuje za dom dla niej :1luvu:

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Czw mar 11, 2010 9:20 Re: Niki na swoim

szybenka pisze:
Obrazek


Śliczna, zgrabna laleczka :1luvu:
a sierść ładnie odrasta.

głaski :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 15, 2010 20:19 Re: Niki na swoim

Co to za cisza dziewczyny ? :wink:
co słychać ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 16, 2010 1:48 Re: Niki na swoim

pisiokot pisze:Co to za cisza dziewczyny ? :wink:
co słychać ?

Aniu, bo za bardzo nie mamy czym się pochwalić...
Obie z Nikunią przechodzimy znów mały kryzys. Niki nie chce już przyjmować leków w karmie, woli być głodna (ale w końcu je). Do pysia nic jej nie włożę - nie potrafię, a nie chcę się z nią siłować. W ogóle ostatnio stroni ode mnie, wręcz ucieka w popłochu, nawet jak nic od niej nie chcę.... Coraz dłużej trwa "łapanie" Niki (nic na siłę) na wcierkę lub do weta. Nie daje sobie smarować łapki pastą odkłaczającą - nie znosi tego! Do pysia włożyć jej nie ma szans, w ogóle :( Przychodzi do mnie tylko w nocy, pcha się pod ręce, chce pieszczot, albo śpi gdzieś wtulona obok. Rano też dopomina się miziaków, ale tylko wstanę z łóżka, ona idzie pod stół w kuchni, albo za fotel w pokoju... Jeszcze odgłos otwieranej lodówki i szeleszczenie folii prowokuje ją do przyjścia i nawet łaszenia się do nóg, ale schylić się do niej już mi nie wolno... Ma dosyć zbiegów, nieprzyjemności, a ja kombinowania i walki z grzybem (a końca jeszcze nie widać). Czasami ma agresywniejsze zachowania. W niedzielę np. wskoczyła na kanapę, na kt. siedziałam. Zaczęłam ja głaskać, delikatnie. Nagle zaatakowała dwiema łapkami z pazurami moją rękę, a zaraz dalej się łasiła. Nie ścisnęłam jej, nie zadrapałam, bo tylko głaskałam i z dala od pysia...

Przez cztery dni wymiotowała (tylko raz dziennie) i robiła rzadką kupę (też tylko raz dziennie). Jeden dzień nie podawałam Lamisilu, potem musiałam zmniejszyć dawkę, na najmniejszą (bo najprawdopodobniej to przez niego). Na razie od trzech dni spokój. Hepatil też mi trudno przemycić. Znalazłam dość intensywnie pachnącą karmę, typu pasztet i jakoś w niej Niki mniej wyczuwa leki, ale karma gorszej kategorii (chyba).
Wyczesuję ją, a wciąż tyle sierści jej wychodzi :(
Jutro jedziemy do weta. Wcierka, oględziny ogólne i próba zajrzenia do pysia, bo obawiam się, że coś się tam dzieje...

Ogólnie ma apetyt, czasem jest jakby osowiała, ale może to z nudów, bo nie zawsze mogę w 100% poświęcić jej czas (a ona by tego chciała :) ). Dziś dostała dwie nowe rzeczy. Zabawką bawiła się przez pół godz. non stop :)

Obrazek Obrazek

Druga rzecz została obwąchana z każdej strony i dwa razy "zwiedzona":

Obrazek Obrazek
Obrazek

Z zaskakujących rzeczy - ulubionym miejscem do spania jest zasikana kanapa :mrgreen: na ulubionym kocyku w rybie szkielety, kt. leży na folii :) Nie wiem kiedy znów zaufam Niki i zostawię jej kanapę bez folii (a kanapa cuchnie, niestety i nie wiem co z tym zrobić; Vitopar nie pomógł). Najwięcej czasu teraz tam spędza.

Niki bardzo dobrze akceptuje moją mamę. Nie widziały się prawie dwa m-ce, a Nikunia wcześniej trzymała się od niej z daleka. Teraz nawet opierała się o jej kolana żebrząc jadła :D (biedna i tak nie dostała - jest reżim, kicia musi jeść karmę z lekami, dopiero potem są przysmaki - takie życie... ;) ).

I to tyle, skoro zostałam wywołana do tablicy ;)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto mar 16, 2010 7:02 Re: Niki na swoim

Szybenko-znam ten ból -moim dwóm kotom nie jestem w stanie podać żadnego leku dopyszcznie,nawet profilaktyczne odrobaczania przeprowadzam w gabinecie wet,albo podaję s spot-on.Biedna Niki ,biedna Ty z tym opornym grzybolem,tak myślę,że może pomógłby jakiś silniejszy od scanomune immunostymulator podawany w zastrzykach,może wtedy organizm szybciej zwalczyłby grzybola?-napisz może do milenap-ona ma wielkie doświadczenie w podnoszeniu odporności -ma koty białaczkowe-może coś Ci doradzi-co i jak podawać?
Pozdrawiam serdecznie i życzę,żeby te kłopoty wreszcie się skończyły!

Też mam sikająca kotkę-od 10 lat :( -ostatnio pomaga na zasikane miejsca płyn do płukania ust z LIDL'a,Vitopar sie też nie sprawdził :evil:
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Wto mar 16, 2010 7:52 Re: Niki na swoim

szybenko, w ciągu ostatnich 3 tygodni miałam koteńkę, która mi kilka razy zasiusiała łóżko. Tam gdzie się dawało (poszewka) psikałam vitoparem i prałam. Raz zasiusiała materac, więc wszystko wsiąknęło. Pomyślałam, że jeżeli nie usunę moczu to sam spray nic nie pomoże. I zasypałam całość proszkiem, który stosuję w kuwecie http://marketzoologiczny.pl/sklep/produ ... e307cd3dd3 . On neutralizuje zapach (zostawia intensywny sosnowy, nie każdemu on pasuje, ale lepsze to niż siuśki). Nasypałam na zmoczony materiał proszek, jak chłonął wilgoć to jeszcze uzupełniałam na wierzchu aż wierzchnia warstwa była proszku pozostawała sucha. Ładnie wyciągnął całą wilgoć z materaca i pozostawił tylko ten sztuczny zapach sosny. Po jakimś czasie (ja akurat miałam możliwość zostawienia na kilka godzin) sprzątnęłam całość odkurzaczem (zostały tylko takie szaro-białe zamazy od tego proszku, które można przetrzeć). Na kołdrze słaby (bardzo słaby) zapach moczu pozostał, więc tam nie poradził sobie tak ładnie, nie wiem może zależy to od materiału. Ale zauważyłam, że dość dobrze sobie radzi a woreczek 0,5 kg kosztuje zaledwie 3 pln. Warto spróbować, ale sprawdza się na świeżą mokrą plamę, kiedy może wyciągać tę wilgoć). Wiem, że to nie rozwiąże problemu siusiającej Nikusi ani już cuchnącej kanapy, ale może chociaż pomoże zwalczać na przyszłość przykre skutki.

Szybenko, tak bardzo Wam kibicuję i zawsze z wielką nadzieją otwieram wątek, że już wreszcie się poprawi. Jestem całym serduszkiem z Wami.

(Zabawki rewelacyjne! To jak się nią zajmujesz, jak ją kochasz i się nią opiekujesz - Nikusia naprawdę wygrała los na loterii)
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 16, 2010 11:29 Re: Niki na swoim

kropkaXL pisze:Też mam sikająca kotkę-od 10 lat :( -ostatnio pomaga na zasikane miejsca płyn do płukania ust z LIDL'a,Vitopar sie też nie sprawdził :evil:

Niki, dzięki Bogu, na razie nie sika poza kuwetą (ale czasami, gdy w kuwecie dłuższy czas jest sucho, biegam po mieszkaniu i zaglądam po wszystkich kątach, a Niki patrzy na mnie z miną: ale o co chodzi? czego ty głupia szukasz? :mrgreen: nie wiem co by było, gdyby miała dostęp do kanapy bez folii i nie chcę na razie wiedzieć...
KropkoXL, jaką nazwę ma ten płyn? U mnie nie ma Lidl'a, ale poproszę znajomych.

rybcie pisze:I zasypałam całość proszkiem, który stosuję w kuwecie http://marketzoologiczny.pl/sklep/produ ... e307cd3dd3 . On neutralizuje zapach (zostawia intensywny sosnowy, nie każdemu on pasuje, ale lepsze to niż siuśki)(...)

Mam taki neutralizator, ale bezzapachowy. Używałam na kałuże na podłodze. Nie miałam możliwości ratowania kanapy na bieżąco - była zraszana pod moją nieobecność, nawet chwilową. Najgorsze, że prawdopodobnie folia potęguje utrzymywanie się zapachu, bo kanapa nie może oddychać :(

Dzięki dziewczyny :)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto mar 16, 2010 18:08 Re: Niki na swoim

Szybenko, potrzymam kciuki. Nikusia śliczna! :1luvu:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Wto mar 16, 2010 18:19 Re: Niki na swoim

szybenka pisze:
kropkaXL pisze:Też mam sikająca kotkę-od 10 lat :( -ostatnio pomaga na zasikane miejsca płyn do płukania ust z LIDL'a,Vitopar sie też nie sprawdził :evil:


KropkoXL, jaką nazwę ma ten płyn? U mnie nie ma Lidl'a, ale poproszę znajomych.

Szybenko-ten płyn nazywa się dentalux -niebieski kolor,jest z alkoholem,ma mocny mietowy zapach.
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Wto mar 16, 2010 18:22 Re: Niki na swoim

Mogę zakupić i wysłać. U nas jest kilka LIDL'ów ;)

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Śro mar 17, 2010 11:19 Re: Niki na swoim

Cameo pisze:Mogę zakupić i wysłać. U nas jest kilka LIDL'ów ;)

Dzięki Kamilo, znajomi mi kupią.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt mar 19, 2010 10:14 Re: Niki na swoim

Straciłam całą ufność Niki... Wszystko co zyskałam, co obie zbudowałyśmy przez prawie trzy miesiące, nagle przestało istnieć. Do końca nie wiem dlaczego...
Niki boi się mnie. Siedzi z dala skulona i ma strach w oczach. Przypomina tego wystraszonego kota, kt. przyjechał do mnie w grudniu. Rzadko się bawi, nie daje się głaskać - w popłochu ucieka. Jeżeli leży, to na ogół skulona na brzuchu z podkulonymi łapkami. Jedynie w nocy, ale już b. rzadko przyjdzie do łóżka i da się miziać, ale ja śpiąca nie daję jej zbyt wiele czułości. Jeszcze czasem wieczorem siądę obok niej na kanapie, gdzie leży i powoli przekonuję ją do mojej ręki. A ona zachowuje się, jakby widziała mnie po raz pierwszy... Nawet kładzie uszy...
Nic takiego się nie wydarzyło. Po prostu "łapanie" do weta, wizyty u niego (ostatnio musiałam ją unieruchomić, aby wet zajrzała do pysia) i może te wcierki. Do tego na siłę muszę smarować łapki pastą odkłaczającą (nie znosi tego strasznie), bo inaczej nie da się Nikuni podać tej pasty, a za dużo sierści łyka, więc nie ma in. wyjścia.
Takie zabiegi były wcześniej i chyba z podobną częstotliwością, ale Niki może ma już tego totalnie dosyć... ja też.

Muszę się do tego zdystansować i zaczęłam podchodzić do Niki z dystansem, aby nie panikować i nie przeżywać tego wszystkiego. Nie zwracam już uwagi na niektóre rzeczy. Jeśli ona czegoś nie chce, to odchodzę i zostawiam ją samą sobie. Nie zaczepiam jej. Trudno, może ta cała sytuacja się zmieni. Choć trudno mi teraz uwierzyć, że Nikunia znów będzie tak ufna jak jeszcze 1,5 tyg. temu...

Niki ma lekkie zapalenie dziąseł, głównie przy kłach, ale co jest dalej w pysiu do końca nie wiadomo, bo nie dała sobie tak daleko zajrzeć. Jeść je, aby tylko jedzenie jej podpasowało. Wet mówi, że grzyb ładnie się goi. Fakt, że nie ma ostrych zmian na skórze jak wcześniej, ale... Uszka są porośnięte sierścią, ale b. rzadko. Wciąż znajduję kłaki sierści - takie całe skupiska jakby były wycięte, a łysych miejsc nie widzę; ma przerzedzoną sierść (jakby wytartą) na lewej tylnej nóżce od "kostki" przez całe udo i trochę na lewej przedniej łapce. Sierści gubi b. dużo. No i ogólnie drapie się niemiłosiernie, głównie w okolicach uszu i pyszczka, wciąż trzepie główką.
Lamisil chyba skończę podawać w następnym tyg. - i dobrze, bo chciałabym, aby Niki mogła już normalnie jeść, bez leków (i tak rzadziej dostaje Hepatil, bo nie chce jeść z nim karmy, więc daję jej czasem czystą; wolę aby zjadła Lamisil, Hepatil będę dawać po odstawieniu Lamisilu). No i wtedy będzie szczepiona przeciw grzybowi i będą robione badania, ale tego to ja sobie nie wyobrażam, patrząc, jak ona się teraz zachowuje, bo jest coraz bardziej agresywna. Gdy ją łapię i trzymam na rękach - atakuje moją twarz...

Wolałabym dzielić się lepszymi wiadomościami... Może to jeszcze nastąpi...
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt mar 19, 2010 10:32 Re: Niki na swoim

Ojej biedna Niki i Ty. Może do odkłaczania te smakołyki Whiskasa jej spróbuj dawać. Z tego co czytam to większość kotów je uwielbia. Moje też (a chłopaki pasty nie tykają).
Byle tylko Niki wyzdrowiała a wierzę, że szybciutko odzyskasz jej zaufanie. Męczy ją to leczenie i brak stabilizacji przez to.
Może kropelki Bacha? Tylko że to znowu koszty a pewnie i tak wydajesz sporo u weta. Mocno trzymam za Was kciuki.

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Silverblue i 60 gości