AgaPap pisze:Acha i nauczył już Rudego też jak sie otwiera. TŻ sam widział,
siedzieli dwa chłopaki przed drzwiami i Felix łapą pokazywał gdzie trzeba uderzyć, żeby się o tworzyło 
- a bo ja mam drzwi łamane posrodku na prowadnicach, nie normalnie zamykane
i będą naukowcy twierdzić, że one się nie porozumiewają na wyższych poziomach insteligencji

do tej pory, w starym mieszkaniu, to my mieliśmy drzwi jak do zamku jakiegoś: ponad dwa metry wysokie, dwuskrzydłowe, wielkie i ciężkie, więc koty nie otwierały. Ale w małym domku (wiem, to eufemizm

) będziemy mieli drzwi od łazienki otwierające się wprost idealnie na kuchenkę

usiłuję wymyśleć coś, żeby nie ryzykować spaleniem chałupy przy każdym korzystaniu z kibelka... myślałam już nawet o harmonijkach, ale... no właśnie. Podobno koty potrafią to otworzyć? A ja nie lubię jak mi się Georg przygląda z góry w czasie prysznica

a każde nieopatrzne niedomknięcie drzwi tym się kończy...