Tyci Rumcajsik na DS u BZW.......

» Nie mar 07, 2010 21:13 Tyci Rumcajsik na DS u BZW.......

Małe kocię zabrane pilnie od chłopa, mieszkał w obórce z krowami i świniami, myślałyśmy, że ma z miesiąc, a to kocie urodziło się w sieprniu, mieści się w dłoni, jest potwornie zagłodzony, chory ......
oczko ma w tragicznym stanie, wet który się kotkiem chwilowo opiekuje niestety okulistą nie jest....
kotek musi zniknac z obecnego dt ponieważ jego "pan" chce go po wyleczeniu z powrotem do siebie....
Ratunku!!!! kto może go zabrac na DT?
jest pod Białymstokiem u dogomaniaczki Pipi, mieszka wśród 15 psów i 7 kotów.....kozła...
na dogo też ma wątek:
http://www.dogomania.pl/threads/181393- ... r-szuka-DT

Obrazek

biedaczek...

te zdjęcia przekłamują, on jest naprawdę maciupeńki i leciuśki......
i taki czysty - ledwo trzymając się na łapinach maszerował dziarsko wśród gromady psów do kuwetki........
gdy byłyśmy u Pipi to Rumcajsik wtulał sie w szyję lub w brzuch i baaaardzo chciał byc na "człowieku" cały czas :cry:

Śliczny biedny kocio. Wkleiłam na wątku białostockim
viewtopic.php?f=1&t=106831&start=630

ellza1 bardzo dziękuję!

jaka bieda..
pproś o przesunięcie wątku na koty - tam większy ruch dla takich CITO przypadków :ok:

i zaznacz w tytule jakie miasto :ok:

z oczkiem możesz poprosić mejlową konsultację okulistyczną u dr. garncarza - on jest b.chętny do takiej pomocy - nie znam przypadku zeby odmówił.
http://www.garncarz.pl/
tel 601 30 80 80 mejl: jacek@garncarz.com.pl

ojej

biedny kiciuś

przenieście wątek na Koty

do góry biedaku....

Zaraz poproszę o przeniesienie małego na Koty.......
Rumcajsika rodzeństwo zginęło w tragicznych warunkach w tej cholernej oborze.......
tylko jemu sie udało....ale musi zniknąc ponieważ pan rolnik jest sąsiadem naszej dogomaniaczki i będzie żądał kota z powrotem do siebie :cry:

ale jak kocio nie stał na własnych nóżkach to udawał, że tego nie widzi.......i nie chciał go oddac do leczenia......

Po raz kolejny zadziwia mnie totalny brak empatii u ludzi, którzy niemal całe życie spędzają wśród zwierząt... Rzeczywiście maluch musi zniknąć. A nie można powiedzieć temu rolnikowi, że kociak nie przeżył?