Ciężko przekazywać takie wiadomości....Elvisek nie żyje. Dziś rano zastaliśmy go w łazience z cuchnącym wysiękiem z rany. Pędem pojechaliśmy do weta, który go operował. Ten powiedział jakąś bzdurę i podał antybiotyk. Zadzwoniłam do Izy i szybko pojechaliśmy do Łodzi do Żyrafy. Elvis leżał pod kroplówką a potem został otworzony....i już nie było po co go zamykać. Ogóle zakażenie organizmu, rozpad tkanek, nie mogę nawet o tym pisać...Pani Magada nie chciała jednoznacznie powiedzieć o błędzie lekarskim, ale to się wyczuwało w jej głosie. Była tak bardzo przejęta jak my...

Nie mogę uwierzyć, że tak się kończy historia Elviska. Tak mi przykro...
Sis błagam Cię, zmień tytuł wątku.
Elvisek był operowany przez podobno najbardziej doświadczonego weterynarza w Piotrkowie, podobno...
Ostatnio edytowano Nie mar 07, 2010 16:40 przez
Dama Ya, łącznie edytowano 2 razy