ależ nie ma za co!!! - cała przyjemność po mojej stronie
Bartuś, który u nas otrzymał "tymczasowe" imię Milki, na razie z lekka zdezorientowany. Bardzo dzielnie zniósł podróż, grzeczny był także u lekarza - on w ogóle jest bardzo spokojnym, słodkim kociakiem. Zero agresji, parskania, prychania, pazurki schowane, nawet odgłosów na razie brakuje...
Wylądował oczywiście w naszej "przejściowej" łazience kwarantannowej - ale Olka już zapowiada, że od jutra instaluje go w swoim pokoju

- teraz w każdym pokoju dziecka będzie jeden izolowany kot....
Milki - z powodu świerzbu - wymaga 2-tygodniowej izolacji od innych kociastych. Sądzę, że jak zawsze będzie to trudne tak dla kota, jak i dla nas. Ale niestety przy świerzbie chyba krótszy okres nie wchodzi w grę. Za tydzień - jeśli wszystko będzie ok - szczepimy i robimy testy na FIV/FELV.
A oto parę pierwszych zdjęć - na razie kompletnie nie ogłoszeniowych...

- Milki nie chciał jeszcze specjalnie pozować...
najpierw myślał, że najlepsza kryjówka będzie w kuwecie:

potem zdecydował się jednak przenieść na kocyk:


no i trochę się rozluźnił - było przeciąganie się i mycie:



w każdym razie jedzonko trochę pochrupane, na legowisku przy głaskaniu brzuszek wywalony do miziania, na kolankach przy drapaniu za uszkiem mruczando włączone - czyli jak na początek to świetnie!!!
